Wejścia

niedziela, 26 maja 2013

"The one thing that;s free in live is love" #13


Rano obudziły mnie regularne i energiczne szarpania.
-No co znowu ?!- Krzyknęłam i zobaczyłam nad sobą twarz Daniego. 
-Dream kazał mi Cię obudzić. Wstawaj- polecił, a ja bez słowa zerwałam się z łóżka. Wzięłam ubrania i ruszyłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic i przebrałam się (klik).  Gdy wróciłam do pokoju na stole stały tacki z jedzeniem, a dokładniej z naleśnikami.
-Czyli Dream stał się teraz naszym facetem od cateringu ?- Zapytałam, żeby rozładować atmosferę,  która panowała od dłuższego czasu, wyczułam ją w momencie wejścia do pokoju. 
-Ta, coś w tym stylu... Jemy ?- Zapytał Dream zabrał się do jedzenia. 
-Jasne- powiedziałam i zjadłam moją porcję z owocami.- Chłopcy, co się stało gdy mnie nie było ?
-Nic- odpowiedzieli jednocześnie i spojrzeli w talerze.
-Tak szczerze, to nie liczyłam, że któryś z Was mi powie co tak naprawdę się stało. O co chodzi ? Zrezygnuj...- w tym momencie zaczęłam przeraźliwie kaszleć. Nie mogłam uwierzyć, że akurat teraz mam napad ! Nagle przed oczami stanęły mi mroczki, spadłam z krzesła rozbijając sobie głowę. Zemdlałam.
     *
Obudziłam się po jakimś czasie z potwornym bólem głowy.
-Co jest ?- Zapytałam cicho. Usiadłam i oparłam się plecami o oparcie łóżka. Byłam w sterylnie czystym pokoju o białych ścianach. Nagle zauważyłam wysokiego szatyna, który opierał się o framugę drzwi i przyglądał mi się od dłuższego czasu. Nie był zdecydowany czy powinien wejść czy nie. Był umięśniony i bardzo przypominał mi jednego z hiszpańskich piłkarzy. Gdy tak myślałam przez "szparę" w drzwiach (to to miejsce, którego Hiszpan nie zastawiał swoim ciałem) wleciał szatyn, który był sporo niższy.
-Dobrze się czujesz, Hope ?- Zapytał i usiadł na brzegu łóżka.
-Hope- powtórzyłam cicho. Domyśliłam się, że tak mam na imię.- My się znamy ?- Zapytałam niepewnie.
-Czyli jednak lekarz miła rację, amnezja...- powiedział chłopak, który zdecydował się jednak wejść, tym razem siedział na parapecie.
-Co ? Nie mogę nie pamiętać kogoś kogo nigdy nie znałam- odpowiedziałam i wydałam z siebie syk bólu. Czuła go w okolicach żeber. 
-Hope. Ja mam na imię Dream, a to Dani- pokazał ręką chłopaka, który zupełnie nie był zainteresowany dyskusją.
-On mnie nie lubi, prawda ?- Zapytałam, a Dani potwierdził to krótki: "Pamięta więcej niż nam się zdaje".
-Nie przejmuj się nim- zapewnił mnie Dream. 
-Co mi się właściwie stało ?- Zapytałam i strasznie się rozkaszlałam, przy tej czynności potwornie bolały mnie żebra. Po jakimś 10 minutach kaszel ustał.
-Jesteś chora na śmiertelną chorobę, na które możesz znaleźć lekarstwo tutaj, w Zaginionym Sydney- i tak opowiedział mi całą historię. Dowiedziałam się, że uciekłam z domu, żeby tylko wziąć udział w tej wyprawie. Aktualnie znajduję się w szpitalu gdzie powinni mnie wyleczyć. W końcu Dream wyszedł i został Dani.
-Czego chcesz ?- Zapytałam i prawie zaczęłam na niego warczeć. 
-Porozmawiać, a czego się spodziewałaś ?- Odpowiedział, a ja zmierzyłam go wzrokiem.
-Za co tak mnie nie lubisz ?
-Chodzi o to, że zabrałaś mi przyjaciela. Byliśmy naprawdę zżyci dopóki ty się nie pojawiłaś. Dream jest zakochany w tobie na zabój, ale nie potrafi zerwać z Cleo. Mam tego dość, tego całego syfu. Nie dorósł i nigdy nie powinien był Cię poznać, jesteś tym co najgorsze, rozumiesz ?- Wykrzyczał i z trzaskiem wyszedł. Za żadne skarby nie mogłam sobie przypomnieć tej Cleo, miałam nadzieję, że teraz Dream sobie odpuści. Wydawał mi się bardzo miły i przyjacielski. Sądzę, że wcześniej się chyba nawet przyjaźniliśmy. Dani dał mi do zrozumienia coś co było oczywiste- powinna zniknąć, powinnam zniknąć z życia Dreama.
---
I jak się podoba ? Opinie zostawiajcie w komentarzach. Następny rozdział wkrótce ! Za ewentualne  błędy ortograficzne przepraszam.
J.xx

niedziela, 19 maja 2013

"The one thing that's free in live is love" # 12

Szliśmy i szliśmy, a było tak gorąco ! Namówiłam chłopaków, żeby puścili mnie do sklepu- z tego wszystkiego byłam nie odpowiednio ubrana ! Było strasznie ciepło, więc zrzędziłam i zrzędziłam aż w końcu dali za wygrana. W sklepie kupiłam cały zestaw, zapłaciłam i od razu się w niego ubrałam (klik).
-Sama dobrałaś ciuchy ?- Zapytał Dream i spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczami opierając się o maskę czerwonego ferrari.
-A co ? Wątpisz w mój zmysł modowy ?- Zapytałam i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
-Sapałaś na lekcji słowotwórstwa ?- Zapytał i w uśmiechu ukazał idealnie białe zęby.
-Tak samo jak na innych, dalej nie wierzę, że zdałam- odpowiedziałam zaczepnie.
-Bla, bla, bla... Mamy misję ! Czy ktoś oprócz mnie jeszcze o tym pamięta !- Wykrzyczał Dani i przeklął po hiszpańsku (zdecydowałam, że lepiej będzie gdy nie przetłumaczę).
-Spokojnie Dani, daj na luz- powiedziałam, ale gdy nasze spojrzenia się spotkały spuściłam głowę i ruszyłam za nim. 
*
Zbliżał się wieczór, kiedy doszliśmy na wskazane przez ogrodnika miejsce. Ogrodnik tak naprawdę miał na imię Mariusz, ale nie potrafiłam się przestawić- nie mam pojęcia dlaczego.
-Jesteś na miejscu ?- Zapytał Dream ze zmęczeniem w głosie.
-Tak, dotarliśmy. Nie rób z siebie męczennika- odpowiedział i oboje spiorunowali się wzrokiem.
-Okay, to co dalej ? Może się prześpimy w jakimś hotelu ? Jest już wieczór i tak nic więcej już dziś nie zrobimy- zaproponowałam, i ku mojemu zdziwieniu Dani zaakceptował mój pomysł, za co podziękowałam Bogu. Powiedziałam chłopakom, żeby zadzwonili do mnie jak zakwaterują się, na co oni odpowiedzieli, że nie działają tu żadne komórki, ani żadne sprzęty elektroniczne.
-Ale ja muszę kupić sobie na jutro ciuchy !- Zaprotestowałam. Stanęło na tym, że Dream pójdzie i kupi nam coś do jedzenia w pobliskiej knajpie, a Dani pójdzie ze mną na zakupy. Był strasznie spięty, a ja bez skutecznie próbowałam rozluźnić atmosferę kilkoma kawałami. W końcu się zamknęłam- nie czułam potrzeby dalszego kompromitowania się. Doszliśmy do jakiegoś sklepu z ubraniami. Nie wyglądały źle, a nie były drogie co bardzo mnie ucieszyło. Szybko wybrałam zestaw i byłam prze szczęśliwa, że nawet Dani powiedział, że mu się podoba. W drodze powrotnej kupiliśmy  trzy koszulki XXL I <3 Sydney, szczoteczki do zębów  i pastę o smaku miętowym. Pod hostelem stał Dream i czekał na nas z dwoma tackami wypełnionymi jedzeniem.
-Coś ty kupił ?- Zapytałam, a on szeroko się uśmiechnął.
-Pomyślałem, że jesteście tak samo głodni jak ja. Zarezerwowałem 3 osobowy pokój- odpowiedział i zaprowadził nas. W pokoiku mieściły się trzy jednoosobowe łóżka, jeden średniej wielkości stół przy którym stało pięć krzeseł i jedna, duża komoda. Dream na stole postawił jedzenie i położył trzy pary jednorazowych sztućców. Na korytarzu była łazienka- poszłam i umyłam ręce. W pokoju od razu zabrałam się do pałaszowania  mojej porcji. Kurczak z ziemniakami oraz trzeba surówkami. Przez chwilę przestałam myśleć o moich wegetariańskich przyzwyczajeniach i z prędkością światła opróżniłam talerz.
-Ale dobre, gdzie ty to kupiłeś ?- Zapytałem, a on za zdziwieniem spojrzał na czystość mojego talerza.
-Zjadłaś kurczaka ?- Spytał zdziwiony.
-Jak człowiek jest głodny to uwierz, że jest w stanie zapomnieć o swoich wegetariańskim ja. Lecę pod prysznic i idę spać. Padam z nóg. Dani gdzie położyłeś nasze "piżamy" ?- Przy wypowiadaniu słowa piżamy pokazałam cudzysłów palcami.-Są na komodzie- powiedział z pełnymi ustami. Roześmiałam się i wzięłam swój przydział oraz pastę. Toaleta była pięknie urządzona. Cała była wykafelkowana, jej kolor stopniowo się zmieniał- istna tęcza. Prysznic stał w prawym rogu, na prawo od wejścia była umywalka, a na przeciwko toaleta. Wzięłam ciepły i długi prysznic zmywając z siebie wszystkie błędy dzisiejszego dnia. Gdy w końcu zakończyłam długi aczkolwiek bardzo przyjemny proces sięgnęłam po miękki, przyjemny, fioletowy, duży ręcznik. Po chwili na moim ciele nie było już anie jednej kropli wody, a po kąpieli zostało już tylko wspomnienie w moim umyśle. Nałożyłam koszulkę, skarpetki i majtki, po czym poszłam umyć zęby. Już po chwili ktoś zaczął łomotać w drzwi. Ze szczoteczką  w buzi poszłam zobaczyć kto to. Gdy tylko otworzyłam zobaczyłam  Dream, zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. 
-Chciałem tylko sprawdzić czy żyjesz- zawołał na swoją obronę. 
*
Już prawię zasnęłam. Nie wiem co, ale coś nie daje mi spokoju- Łóżko jest miękkie, pościel czysta i  cienka, a poduszka przyjemna w dotyku. Coś gryzie mnie od środku. W końcu udaje mi się zasnąć. 

sobota, 4 maja 2013

"The one thing that's free in live is love" #11

Po jakiejś godzinie spokojnego spaceru doszłam do ogrodu, szybko zapukałam do domku. Od razu usłyszałam krótkie i treściwe "Otwarte", nie namyślając się weszłam.
-O, to ty- powiedział cicho Dream i zabrał się do dalszej pracy.
-Cześć, nie nie ma w tym nic dziwnego, że przychodzę tu w środku nocy ?- Zapytałam ironicznie i usiadłam obok niego.
-Nie, to, że uciekniesz było do przewidzenia- odpowiedział Dream i zaczął mnie ignorować. Położyłam torbę w rogu pokoju i usiadłam na fotelu. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z okropnego bólu głowy, zaczęłam się zastanawiać czy nie mam gorączki. Po chwili siedzenia z zamkniętymi oczami zmorzył mnie sen. Rano obudziły mnie dźwięki zagorzałej kłótni.
-Co ona tu robi ?- Usłyszałam podniesiony głos ogrodnika.
-Uciekła z domu i tu przyszła, czemu się zresztą dziwić. Dream zachowuje się jakby jego dziewczyny spała właśnie u nas w fotelu, a nie u siebie w domu. Ogarnij się człowieku !- Krzyknął Dani w twarz Dream'owi.
-Ja już nie śpię. Dzisiaj mieliśmy wyjeżdżać, a mama nie chciała mnie puścić- odpowiedziałam spokojnie.
-O, a więc jesteśmy gotowi do drogi ?- Zapytał Dream i zjadliwie spojrzał na Dani'ego. Nie miałam pojęcia co, ale ewidentnie coś wisiało w powietrzu.
-Jeżeli o mnie chodzi mogę wyruszyć od razu- powiedziałam, a chłopcy mi przytaknęli. Poszłam za nimi do wielkiej groty, która jak się domyśliłam nie była zwykłą grotą. W środku było parę niewielkich komór, były z plastiku albo szkła. Dream zaprowadził nas pod trzy stojące obok siebie, nad nimi wisiała tabliczka z napisem "Sydney- zapomniane miasto pod kloszem". Musiałam szczerze przyznać, że ten napis mocno mnie przestraszył.
-Nasza wyprawa nie uwzględnia żadnych gangów ani bójek, prawda ?- Zapytałam ze słyszalną obawą w głosie. Na moje pytanie oboje wybuchnęli śmiechem, nie rozumiałam co ich rozśmieszyło ?!
-Nie, będziesz całkowicie bezpieczna- powiedział Dani gdy już się uspokoił. Dream podał każdemu z nas po dwie przerośnięte baterie, chwile później jego twarz przybrała poważny wyraz.
-Egehm, nigdy nie byłem w tym dobry, zwykle zajmowała się tym In, ale cóż. Więc, te przerośnięte baterie to są bilety, jedną zużywasz w jedną stronę. Rozumiesz Hope ? Nie możecie ich zgubić, bo będzie kłopot- powiedział i podał dalsze instrukcje ci do użycia komór.- Tu jest wnęka i wkładasz baterie, co do drogi powrotnej to bardziej skomplikowane i wyjaśnię Ci to po drugiej stornie- zwrócił się do mnie. Co jakiś czas jego monologu potakiwałam na znak, że go słucham i rozumiem o czym mówi. Dream wpakował mnie do maszyny po 20 minutowym wykładzie, a ja zrobiłam dokładnie to o czym mówił. Szczególnie skupiłam się na myśleniu o nieznanym adresie- Road Street 6/9. Zrobiłam wszystko dokładnie z jego instrukcjami i wylądowałam w jakimś zaułku boleśnie lądując na tyłku, z moich ust mimowolnie wydobył się jęk bólu. Nagle poczułam czyjś dotyk na ramieniu, błyskawicznie skoczyłam na równe nogi i obróciłam się twarzą do "napastnika". Okazał się nim wysoki i szczupły blond o opalonej skórze.
-Wszystko okay ? Dosłownie spadłaś z nieba- powiedział z mocno słyszalnym australijskim akcentem.
-Albo raczej z dachu- odpowiedziałam  żartobliwie. 
-Rory, a ty ?- Zapytał i czarująco się uśmiechnął. Nagle zdusił mnie kaszel, miałam szczęście gdyż był to jeden z lżejszych napadów. 
-Przepraszam, jestem nie tutejsza. Hope- powiedziałam i zdążyłam tylko pomachać na pożegnanie gdyż Dream i Dani pojawili się znikąd i "poprosili" aby poszła z nimi.
-Czego od Ciebie chciał ?- Zapytał nerwowo Dani i przegarnął rękami włosy.
-Tylko zapytał się dlaczego spadłam z nieba- odpowiedziałam zirytowana i wstałam. Chwilę później Dream pokazał mi plan miasta i miejsce do którego musimy dotrzeć. Okazało się, że mamy do przejścia pół miasta, zapowiadał się ciekawy dzień.
----
I jak się podoba ? :) Opinie zostawiajcie w komentarzach. Przepraszam, że miałam taką długą przerwę, ale nie miałam weny. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam.
J.xx
PS
Zapraszam na: www.freeloveinlive.blogspot.com