Wejścia

środa, 27 marca 2013

"The one thing that's free in life is love" #5

Japonia.Tokio. To naprawdę wyjątkowe miejsce, tylu ludzi tego nie docenia, bo mają jakieś uprzedzenia. No tak, bo według nich jak jesteś z Ameryki to jesteś zdecydowanie lepszy od innych, żałosne. No tak, ale może to nie czas na moje poglądy na temat rasizmu, to by zajęło sporo czasu. To piękne japońskie miasto to nie tylko elektronika i nowoczesność, to również piękne ogrody, kamienice z duszą, tylko trzeba poszukać. Po długiej i wyczerpującej wędrówce znalazłam się w pięknym ogrodzie, usiadłam na ławce i wyjęłam z torebki dziennik dziadka, chwilę później zaczęłam go czytać,a właściwie kończyć. Tak, jedną z niewielu cech jaką mogłam się pochwalić to była umiejętność szybkiego czytania ze zrozumieniem, na moje nieszczęście nie tyczyła się lektur, które były nadzwyczaj nudne. Tak się wciągnęłam w ten z pozoru cienki, ale potem okazało się, że ma ponad 700 stron ! Nagle poczułam mocne uderzenie od strony głowy, szybko się odwróciłam i zobaczyłam młodego szatyna.
-Sory- powiedział i spojrzał na mnie przepraszająco.
-Nic się nie stało, ale w sumie to czym mnie uderzyłeś ?- zapytałam i oboje się roześmialiśmy. Po chwili chłopak usiadł obok mnie na ławce.
-Dream- przedstawił się i po chwili zaczął gadać.- No, więc... Bijemy się z kolegą na śnieżki, rozumiesz ?- zapytał i wyszczerzył zęby w uśmiechu, na nich zobaczyłam aparat kosmetyczny, identyczny jak u mnie. Mówiłam już, że jestem bardzo szczegółowa ?
-Dream ? Serio ? Dobrze usłyszałam ?- powiedziałam i wybuchnęłam śmiechem, chłopak zaczerwienił się, więc po chwili dodałam.- Sory, ale pierwszy raz spotykam kogoś kto ma dziwniejsze imię ode mnie. Hope- szybko się przedstawiłam, a chłopak nieudolnie próbował ukryć uśmiech.
-Wow, Nadzieja. Dość oryginalne- powiedział o boje się roześmialiśmy.
-Ty, marzenia ! Lepiej się nie odzywaj- powiedział i wybuchnęliśmy jeszcze głośniejszym śmiechem. Taką rozmowę toczyliśmy jeszcze długo, aż w końcu moja mama zadzwoniła do mnie, szybko odebrałam i usłyszałam dziki krzyk po drugiej stornie słuchawki.
-Co ty sobie myślisz ! Jest w pół do ósmej ! Ja tu rwę włosy z głowy, gdzie ty się podziewasz ! Masz szlaban gówniaro !- wykrzykiwała moja "mamusia".
-Wyluzuj. Zaraz będę, jestem z kolegą. Okazało się, że brat Rusty'ego, Josh też tu przyjechał. Sory, straciliśmy poczucie czasu, zaraz będę- powiedziałam i rozłączyłam się.
-Czemu okłamałaś swoja mamę ?- zapytał chłopak, gdy zakończyłam "rozmowę".
-Bo dostałaby jeszcze większej furii i piany na ustach gdyby się dowiedziała, że rozmawiałam z nieznajomym. Odprowadzisz mnie kawałek ?- zapytałam ze widoczną prośbą w głosie.
-A spotkamy się jutro ?- zapytał, a ja przytaknęłam mu z uśmiechem. Dream odprowadził mnie pod same drzwi hotelu.
-Do jutra- powiedziałam, on odpowiedział tym samym. na pożegnanie mocno i czule się przytuliliśmy. Gdy weszłam do pokoju mama zasypała mnie gradem skarg i narzekań. Jak zwykle jej nie słuchałam i tylko potakiwałam, na koniec mocno mnie przytuliła i obiecała zabrać jutro na śniadanie. Rano obudziłam się dość wcześnie, bo około 8, wolno i od niechcenia zwlekłam się z łóżka i pomaszerowałam do łazienki, gdzie wzięłam długi i gorący prysznic. Następnie ubrałam się (klik) i sięgnęłam po książkę którą kupiłam przed wyjazdem- "Nad Afganistanem Bóg już tylko płacze. Historia Shirin-Gol". Czytałam do momentu gdy mój przeklęty telefon zadzwonił, właśnie miała wychodzić za mąż za Morad'a ! Jednak odebrałam.
-Halo ?- zapytał znajomy głos.
-Tak, Dream ?- zapytałam ze śmiechem, skąd on miał mój numer telefonu ?
-Jesteś u siebie ?- zapytał, nie wiem dlaczego był śmiertelnie poważny.
-Tak, a czemu pytasz ? Jesteśmy przecież umówieni później- powiedziałam i zamknęłam książkę, a następnie wyszłam z pokoju.
-Zaszła,eee... Nagła sytuacja. Czekam pod hotelem, schodź zaraz- powiedział i się rozłączył. Napisałam esemesa do mamy, że nici z naszego śniadania, bo kolega ma problem, napisała, że rozumie. Może się ucieszyła, że wreszcie zaczęła z kimś rozmawiać, a nie tylko cały dzień siedzę przed komputerem albo czytam książki, no w ostateczności jeżdżę konną albo biegam. Przed budynkiem stał Dream, dokładnie tam gdzie powiedział, że będzie na mnie czekał, szybko do niego podbiegłam.
-Siema. O co chodzi ?- zapytała zdyszana.
-Chodź- powiedział i pociągnął mnie za rękę. Poczułam szybsze bicie serca, zaczęłam myśleć, że spotkanie tego chłopaka o niezwykłej osobowości i imieniu było czymś więcej niż tylko zwykłym przypadkiem, i tym razem się nie myliłam.

Dream: klik
----
I jak ? Wiem, trochę długie, ale w końcu wczoraj nic nie dodałam :) Sory, że tak późno, ale nie miałam prądu, z czym wiąże się również brak neta. Ale w końcu jednak zdecydowali się naprawić tą usterkę i znów pozwolić mi normalnie żyć ! Nie wiem czy dam radę dodać coś przez święta, będę miała straszne zamieszanie z powodu testów.... Ale dosyć nudzenia ! Opinie zostawiajcie w komentarzach :) ! Wesołego Alleluja !
J.xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz