W prologu coś się rozwaliło, a nie mogę tego naprawić, więc dodam jeszcze raz tu :) :
Hope: klik i klik
----
Rano obudziłam się bardzo wcześnie, coś około 5:30. Szybko wyskoczyłam z łóżka i zaczęłam pakować potrzebne ubrania do dużej walizki. O 6:30 zadzwonił budzik, wzięłam ubrania, które przygotowałam dzień wcześniej (klik) i pobiegłam do łazienki. Tam wzięłam prysznic, ubrałam się i zrobiłam delikatny makijaż (klik) po czym zeszłam na dół zjeść śniadanie.
-Jedziemy ?- usłyszałam głos mamy gdy kończyłam zmywać po śniadaniu.
-Jasne- odpowiedziałam, wytarłam ręce i wsiadłam do maminego samochodu. Droga strasznie mi się dłużyła, ale to dlatego, że tak bardzo nienawidzę tego miejsca. W końcu dotarłyśmy do szkoły, zakończenie ciągnęło się dla mnie w nie skończoność, na szczęście wszystko musi się kiedyś skończyć. Coś czego nie chciałam jeszcze bardziej to jazda z moją mamą samochodem, gdy tylko wsiadłyśmy zaczęło się.
-Kochanie, jesteś spakowana ?- zapytałam i odpaliła auto.
-Prawie- odpowiedziałam i zaczęłam ją ignorować. Cóż taka jestem, chamska, ale nic na to nie poradzę, albo raczej nie chcę nic na to poradzić, ponieważ mi to odpowiada. W domu przebrałam się w coś wygodniejszego (klik) i skończyłam pakowanie. Nagle usłyszałam wołanie mamy z dołu.
-Hope, słoneczko przynieś mi walizkę ze strychu- krzyknęła, a ja bez słowa ruszyłam na poddasze. Gdy weszłam zakasłałam, było tu bardzo dużo kurzu. Szukałam i szukałam, w końcu zobaczyłam piękny, duży kufer, nie potrafiłam oprzeć się pokusie- otworzyłam go. W środku było pełno starych dzienników, oglądałam okładki jedna po drugiej. Nagle coś przykuło moja uwagę, na jednej z książek było napisane "Oslo-Tokio", szybko ja pochwyciłam i zbiegłam na dół, nie mogłam w to uwierzyć.
-Mamo, na strychu nie ma żadnej walizki- krzyknęłam i szybko ruszyłam do pokoju. Z tego powodu, że było wcześnie zaczęłam czytać. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, mój dziadek opisywał nie zwykłe, tajemnicze i nieistniejącą dzielnicę w Tokio ! Pamiętałam mojego dziadka, zmarł 3 lata temu, przed śmiercią powiedział mi, że kiedyś tez to wszystko odkryję. Dopiero teraz te słowa zaczęły mieć dla mnie sens. Do bagażu podręcznego dopakowałam jeszcze dziennik i rzeczy, które było trzeba wziąć według wskazówek- linę, latarkę, złoto (może być tez złota biżuteria) i dziennik. Teraz byłam gotowa na przygodę, około 18 byłyśmy na lotnisku, a już 18:30 wsiadałyśmy w samolot. Był strasznie podekscytowana, jednakże nie mogłam przewidzieć co stanie się później.
---
I jak ? Mam nadzieję, że trzecia część podoba Wam się tak samo jak poprzednie :) Jutro postaram się dodać część czwartą, ale nic nie obiecuję, bo mam szkołę, w piątek byłam na szczepieniu więc miałam więcej czasy. Opinie zostawiajcie w komentarzach :).
J.xx
Hope: klik i klik
----
Rano obudziłam się bardzo wcześnie, coś około 5:30. Szybko wyskoczyłam z łóżka i zaczęłam pakować potrzebne ubrania do dużej walizki. O 6:30 zadzwonił budzik, wzięłam ubrania, które przygotowałam dzień wcześniej (klik) i pobiegłam do łazienki. Tam wzięłam prysznic, ubrałam się i zrobiłam delikatny makijaż (klik) po czym zeszłam na dół zjeść śniadanie.
-Jedziemy ?- usłyszałam głos mamy gdy kończyłam zmywać po śniadaniu.
-Jasne- odpowiedziałam, wytarłam ręce i wsiadłam do maminego samochodu. Droga strasznie mi się dłużyła, ale to dlatego, że tak bardzo nienawidzę tego miejsca. W końcu dotarłyśmy do szkoły, zakończenie ciągnęło się dla mnie w nie skończoność, na szczęście wszystko musi się kiedyś skończyć. Coś czego nie chciałam jeszcze bardziej to jazda z moją mamą samochodem, gdy tylko wsiadłyśmy zaczęło się.
-Kochanie, jesteś spakowana ?- zapytałam i odpaliła auto.
-Prawie- odpowiedziałam i zaczęłam ją ignorować. Cóż taka jestem, chamska, ale nic na to nie poradzę, albo raczej nie chcę nic na to poradzić, ponieważ mi to odpowiada. W domu przebrałam się w coś wygodniejszego (klik) i skończyłam pakowanie. Nagle usłyszałam wołanie mamy z dołu.
-Hope, słoneczko przynieś mi walizkę ze strychu- krzyknęła, a ja bez słowa ruszyłam na poddasze. Gdy weszłam zakasłałam, było tu bardzo dużo kurzu. Szukałam i szukałam, w końcu zobaczyłam piękny, duży kufer, nie potrafiłam oprzeć się pokusie- otworzyłam go. W środku było pełno starych dzienników, oglądałam okładki jedna po drugiej. Nagle coś przykuło moja uwagę, na jednej z książek było napisane "Oslo-Tokio", szybko ja pochwyciłam i zbiegłam na dół, nie mogłam w to uwierzyć.
-Mamo, na strychu nie ma żadnej walizki- krzyknęłam i szybko ruszyłam do pokoju. Z tego powodu, że było wcześnie zaczęłam czytać. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, mój dziadek opisywał nie zwykłe, tajemnicze i nieistniejącą dzielnicę w Tokio ! Pamiętałam mojego dziadka, zmarł 3 lata temu, przed śmiercią powiedział mi, że kiedyś tez to wszystko odkryję. Dopiero teraz te słowa zaczęły mieć dla mnie sens. Do bagażu podręcznego dopakowałam jeszcze dziennik i rzeczy, które było trzeba wziąć według wskazówek- linę, latarkę, złoto (może być tez złota biżuteria) i dziennik. Teraz byłam gotowa na przygodę, około 18 byłyśmy na lotnisku, a już 18:30 wsiadałyśmy w samolot. Był strasznie podekscytowana, jednakże nie mogłam przewidzieć co stanie się później.
---
I jak ? Mam nadzieję, że trzecia część podoba Wam się tak samo jak poprzednie :) Jutro postaram się dodać część czwartą, ale nic nie obiecuję, bo mam szkołę, w piątek byłam na szczepieniu więc miałam więcej czasy. Opinie zostawiajcie w komentarzach :).
J.xx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz