Wejścia

poniedziałek, 25 marca 2013

"The one thing that's in live free is love" #4

Lot trwał około 15 godzin. Gdy wysiadłam z samolotu byłam wykończona, ale i zachwycona architekturą, byłam wspaniała ! Prosto z lotniska do hotelu pojechałyśmy taksówką, budynek był wysoki i nowoczesny, szczerze ? Nie chciałam tu spędzić reszty wakacji i od razu to zakomunikowałam.
-Spokojnie kochanie. Za dwa dni gdy zwiedzimy najważniejsze zabytki w Tokio jedziemy do Qouschi- odpowiedziała mi i uśmiechnęła się do taksówkarza wręczając mu wyznaczoną sumę, nie wiem skąd ale znała japoński. Gdy weszłam do swojego pokoju od razu poszłam spać. Rano obudził mnie dźwięk telefonu, dostałam e-maila z planem wycieczki. Byłam 9:30 (teraz będę podawać czas japoński), a za godzinę mam się pojawić na śniadaniu w jakieś knajpce, kij, że nie wiem gdzie to- moja mama. Szybko pobiegłam do łazienki wziąć krótki aczkolwiek orzeźwiający prysznic, a następnie ubrałam się (klik) i zrobiłam cienką linię eyelinerem (?) na górnej powiece oka. Około 10 byłam już w drodze na śniadanie, na które oczywiście się spóźniłam. Podczas moich nieudolnych prób odnalezienia restauracji zaczepiłam chyba z tuzin Japończyków z jednym i tym samym pytanie, a mianowicie O DROGĘ ! Ponieważ moja mama nie mogła po mnie przyjechać albo chociaż zamieścić mapki. Pomimo wielu porażek dotarłam spóźniona TYLKO o 20 minut.
-Cześć mamo- powiedziałam i cmoknęłam ja w policzek. Pierwsze co zrobiła to skwitował mnie wzrokiem.
-Już gorzej nie mogłaś się ubrać ?- zapytała z pogardą.
-O co Ci chodzi ?- zapytałam zdziwiona. wiem, może obcasy były ciut za wysokie, ale było dobrze, no w końcu mamy lato !
-Wiesz, że nie mam nic przeciwko Twoim kolorowym włosom, kolczykom, tatuażom, no ale ubrać czerwone ubrania do różowych włosów, serio kochanie ?- zapytała z pogardą, a ja wstałam i przed wyjściem tylko powiedziałam.
-I tak nigdy nie lubiłam chińszczyzny- po czym szybko wróciłam do hotelu. z tego powodu, że chciałam zacząć zwiedzać Tokio na własną rękę przebrałam się (kilk) i wzięłam telefon oraz portfel. Z hotelu wyparowałam jak błyskawica, "Ruszam na podbój Tokia (nie wiem czy dobra forma:)) !".
----
Przepraszam, że tak krótko, ale nie miałam dzisiaj za dużo czasu. Na rozdział.. 5 ! Już 5 ! :) Możecie liczyć najszybciej w środę, bo jutro mam karate, a poza tym grają nasze Orzełki ! No tak, uwielbiam piłkę nożną :).
J.xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz