Wejścia

czwartek, 18 kwietnia 2013

3.

Zapraszam na moje blogi:
1.http://freeloveinlive.blogspot.com/
2.http://xmenrewolucja.blogspot.com/
Przepraszam, ale na razie nie dodam rozdziału 11 ;( Wybaczcie, ale nie mam weny, a poza tym teraz chodzę na następną rehabilitacje i nie mam czasu, postaram się dodać w weekend !
J.xx

wtorek, 16 kwietnia 2013

"The one thnig in live is love" #10

-Dani- powiedziała chłopak i się uśmiechnął.
-Hope- powiedziałam i podeszłam do stołu na którym położyłam dziennik.- Co Wam się udało ustalić ?
-Wszystko, przygotowujemy się do podróży. Wyjazd jutro z samego rana- powiedział Dani i szeroko się uśmiechnął.
-Okay, mogę się przyłączyć ?- zapytałam i usiadłam na krześle przy stole, zaczęłam przeglądać mapy.
-Jeżeli tylko masz ochotę, Alex opowiedział mi o tobie dużo opowiadał- odpowiedział i zmieszany zbytnią szczerością zamilkł. Chwilę później Dream dosiadł się do nas i zaczęliśmy spisywać listę potrzebnych rzeczy. Dwie godziny później byłam cholernie zmęczona i wyszłam przed chatkę zapalić papierosa. Nabrałam tego nie dobre nawyku jakieś dwa tygodnie temu, nie byłam z siebie dumna, ale nie miałam dość siły, aby to rzucić.
-Palisz ?- usłyszałam głos za sobą, skądś go znałam ale nie mogłam sobie przypomnieć. DANI !
-Jakiś problem ?- zapytałam chłopaka, gdy się odwróciłam.
-Nie, tylko... Nie ważne.  Chciałem tylko pogadać- odpowiedział i uniósł ręce w gorze na znak kapitulacji, na ten gest roześmiałam się.
-Przepraszam, jestem wściekła. Nie bierz tego do siebie- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do Dani'ego.
-Może się przejdziemy ? Szczerze mówiąc to mam dość tego miejsca- przytaknęłam mu i ruszyliśmy w drogę. Po chwili doszliśmy do parku, tam kupiliśmy lody i usiedliśmy na jednej z ławek, rozmowa szybko się nawiązała.
-Ja jestem z Norwegi, mieszkam w Oslo. Jestem w połowie Norweżką, a w połowie Szwedką  i mam fińskie korzenie. Wiem to trochę zagmatwane- powiedziałam i szeroko się uśmiechnęłam.
-Okay, teraz ja. Jestem Hiszpanem- powiedział i dopiero teraz zauważyłam jego hiszpański akcent.
-Rzeczywiście, masz taki charakterystyczny akcent. Uczę się hiszpańskiego od 7 lat, jestem całkiem dobra- pochwaliłam się i szeroko uśmiechnęłam.
-Hola. ¿Cómo estas ?- zapytał z idealnym, hiszpańskim akcentem.
-Muy bien, gracias, ¿y tú?- odpowiedziałam i wyszczerzyłam się.
-Muy bien, gracias. Wow, serio jesteś dobra- powiedział, a ja się zaśmiałam.
-Bez przesady, to tylko podstawy- powiedziałam i spojrzałam na wyświetlacz komórki.- Cholera, już późno. Musze już lecieć, dzięki za wspaniałe popołudnie- powiedziałam i pobiegłam do hotelu. Na miejscu byłam w ciągu 20 minut, nie miałam pojęcia skąd znałam drogę, ale nie miałam czasu zastanawiać się nad tym. Gdy wpadłam do pokoju na kanapie siedziała mama.
-Cześć kochanie, gdzie byłaś jak nie było Cię tu, w Twoim pokoju- zapytała i spojrzała na mnie z wrednym uśmieszkiem.
-Wiem, trochę się spóźniłam, ale spotkałam się ze znajomym Hiszpanem. Tak właśnie, jest Hiszpanem- odpowiedziałam mocno zdenerwowana.
-Jutro wyjeżdżamy, okazało się, że nie będę miała już więcej spotkań w Tokio, jedziemy do Ruitschi- powiedziała i szeroko się uśmiechnęła.
-Mamo, ale ja się umówiłam na jutro ze znajomymi ! Dani zaklepał już wyjazd i wszytko jest zorganizowane. Nie możesz mi teraz tego zrobić !- Prawie wykrzyczałam jej to w twarz.
-Nie, już zdecydowałam ! Jutro z samego rana wyjeżdżamy i koniec ! Nie będziesz tu ze mną dyskutowała gówniaro !- Tym razem to ona mi wykrzyczała w twarz, słowo daje, że ostatni !
-Jasne, jedź sobie sama. I jak mnie jutro nie będzie w hotelu to z łaski nie zgłaszaj zaginięcia na policji, nawet mnie nie szukaj. Mam zamiar dobrze się bawić w wakacje, a nie ciągle jeździć z tobą od miasta do miasta !- Krzyknęłam i pobiegłam do pokoju, po czym zabarykadowałam się w nim. Do torby z logiem mojego ulubionego klubu (Real Madryt CF klik) włożyłam wszystkie rzeczy z listy, bieliznę, kilka par spodni, bluz, skarpetek i bluzek oraz strój wieczorowy. Komórkę włożyłam do kieszeni spodni, które aktualnie miałam na sobie. Założyłam moją ulubioną, skórzaną kurtkę i wyszłam przez okno schodami na wypadek pożaru. Byłam zdziwiona, że mama się nie zorientowała, ale nie miałam zamiaru o tym informować. Moim celem był ogród, a dokładniej domek ogrodnika, po jego stylu bycia i zażyłości z dziadkiem miałam nadzieję, że mnie zrozumie- oby. Szłam pewnie przez Tokio, było piękne nocą, cieszyłam się, że wzięłam kurtkę, nawet latem noce bywały tu zimne. Szłam z uśmiechem, jeszcze nie wiedziałam, co mnie czeka, ale dla takiej przygody warto było podjąć ryzyko.
----
Mam nadzieję, że część 10 Wam się podoba. Miałam przypływ weny, może dlatego, że skończyłam czytać bistą książkę "Angel dziecko ulicy". Serio polecam, naprawdę dobra książka :) Opinie zostawiajcie w komentarzach :)
J.xx

Bohaterowie "The one thnig that's free in live is love"




Hope, lat  17.

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhit8bJPSjnO3YvpUdge75bg8gG2gmcGyWlZ2lBmsuCH-alLvxVAQjt1jsdFG1R3y6H1WUiU0OVAfqIwTGZF-dOSWmqqN33jDouF7psnrB8BUW89k5IciEnGjmyBcqZp5YDdWZ4rEmFKug/s1600/62.jpg
 Rusty, lat 18.




http://24.media.tumblr.com/tumblr_lf1ag1Piln1qf7poko1_500.jpg
Dream, lat 18.






Cleo, lat 16. 

Dani, lat 19.
---
Proszę, dodałam zdjęcia wszystkich bohaterów, którzy na razie wystąpili. Nie wszystkie się odtwarzają za pomocą hiperłącza, więc dodałam caały post ;) 
J.xx

niedziela, 14 kwietnia 2013

"The one thing that's free in live is love" #9

Rusty napisał, że nie ma się co przejmować, wiedziałam, że ma racje, ale oczekiwałam jednak czegoś innego. Ale rzadko jest tak, że dostajemy od ludzi to co chcemy, niestety, ale takie jest życie. Znalazłam mojego iPoda w torbie i puściłam piosenkę, która idealnie się nadawała do zaistniałej sytuacji- Carly Rae Jepsen- Tonaight I'm getting over you (klik). Zaczęłam śpiewać razem z artystką, nauczycielka muzyki zawsze mówiła mi, że mam piękny głos i powinnam go używać, ale oczywiście jej nie słuchałam. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, ściszyłam muzykę i ruszyłam ku nim. Szybko otworzyłam i przed nimi zobaczyłam...
-Cześć Dream, czego chcesz ?- zapytałam i odrzuciłam rozczochrane włosy do tyłu. Sprytnie mnie wyminął i już po chwili siedział w fotelu.
-Co to miało być ?- zapytał gdy przyniosłam dwa kubki z gorącą herbatą.
-O co Ci znowu chodzi ? Powtarzasz się- odpowiedziałam i znudzona zaczęłam pić swoją herbatę.
-Najpierw masz jakieś wonty do Cleo, teraz wybiegasz z... zaraz, nie powiedział Ci o kuli ?- zapytał nagle jakby zaczął przytomnieć.
-Nie, skąd ten pomysł. Tylko właśnie się dowiedziałam, że byłam śledzona przez jakiś dwóch psychopatów przez jakąś magiczną kulę. W ogóle to muszę przyznać, ten kawał był naprawdę  świetny był ten kawał. Serio, rzadko komuś udaje się mnie nabrać- powiedziałam i wzięłam duży łyk z kubka. 
-Nie, Hope. To wszytko nie jest żadnym żartem, to prawda. Proszę uwierz mi, Hope- powiedział z rozbrajającą szczerością.
-A jak masz zamiar mi to udowodnić ? pokażesz mi magiczny kamyk, inaczej ! Może teraz zaczniemy się bawić w Harry'ego Potter'a ?- zapytałam ironicznie, a on się roześmiał.- Co Cię tak bawi ? Wiesz, mnie jakoś nie. Przyjechałam i miałam nadzieję na normalne wakacje, jedyne w życiu z mamą. Taty i tak by nie było, ma prace. Wtedy musiałam spotkać Ciebie, mama musiała wyjechać na spotkanie biznesowe, wniosek ? Wszytko popsułeś, ale na pewno dobrze się bawiłeś żartując ze mnie.
-Hope, do cholery ! Nie żartowałem, bawi Cię to ? Mnie jakoś nie bardzo, wszystkie te wszystkie miejsca istnieją naprawdę, byłam tam ! Oczywiście, jeżeli się wycofujesz, nie ma sprawy, ja od początku mówiłem, że się nie nadajesz- odpowiedział zdenerwowany, ale wygodniej usiadł w fotelu.
-Że co ? Ja się nie nadaje ?- zapytałam  z furią i wstałam.
-Tak, jesteś jak by to ująć... Zbyt miękka, tak trafne określenie- odpowiedział mi z wyższością.
-O nie ! Koniec tego, wstawaj, idziemy do tego pieprzonego ogrodu przygotować tą cholerną wyprawę ! I wiedz, że robię to tylko dlatego, żeby się nie nudzić. Nie mam zamiaru nic Ci udowadniać !- krzyknęłam, wzięłam kurtkę, ubrałam buty, po czym oboje wyszliśmy z "mieszkania" i pokierowaliśmy się w stronę ogrodów. Gdy byliśmy już na miejscu, a dokładniej pod drzwiami "domu" ogrodnika poczułam jak serce mi wali.
-Nie wejdę tam, nie dam rady- powiedziałam do chłopaka, ale widząc jego zwycięską minę przełamałam się i weszłam. W środku przy stole oprócz ogrodnika siedział chłopak w wieku zbliżonym do Dream'a.
-Hej- powiedział gdy weszliśmy, tylko się uśmiechnęłam.
-A więc jednak wszytko przemyślałaś ?- zapytał ogrodnik, a uśmiech od razu zszedł z mojej twarzy.
----
TADADADAM ! Oto i wyczekana część 9 :) Opinie zostawiajcie w komentarzach.
J.xx



piątek, 5 kwietnia 2013

"The only one thing that's free in life is love" #8

 Przepraszam, zgapiłam się i nie dodałam wyglądu Celo, już nadrabiam tą pomyłkę :)
Cleo: klik
---
Rano obudziłam się obolała na kanapie, okazało się, że zasnęłam na kanapie czytając książkę. Szybko zerwałam się z sofy i popędziłam do łazienki, zegarek wskazywał 9:30, byłam już spóźniona. Po krótki, aczkolwiek orzeźwiającym  prysznicu wyciągnęłam z szafy ubranie i błyskawicznie je ubrałam (klik), po czym wyleciałam z domu. Pierwsze co zobaczyłam przed budynkiem to obściskująca się parę, kto był tą parą ? Oczywiście Cleo i Dream. Podeszłam do nich i klepnęłam Dream'a w plecy, błyskawicznie odwrócił się od swojej lalki i zwrócił na mnie uwagę.
-Co próbujesz osiągnąć obściskując się pod hotelem gdzie aktualnie mieszkam z tą panną ?- zapytałam zdenerwowana, ile można tłumaczyć ?
-Ja...?- zapytał zdezorientowany.
-Nie, kurwa święty Walenty, wybacz mówiłam do siebie- powiedziałam i szybkim krokiem poszłam  w stronę ogrodów. Pewnie gdybym nie była tak zdenerwowana i wściekła, to usłyszałabym kroki Drem'a za maną. Zaczęłam myśleć, że się w nim zakochałam. Nie mogłam uwierzyć, że jeszcze potrafiłam kochać, ale podobno cuda się zdarzają. Czym w ogóle miała być ta cholerna scena zazdrości ? Nagle ktoś złapał mnie za ramię i gwałtownie odwrócił. 
-Co to miało być ?- zapytał podenerwowany chłopak, że też wie kiedy powinien się pojawić.
-Nico- chamsko mu odpowiedziałam.
-Hope, do cholery. To moja dziewczyna ! Co ty sobie myślałaś ?- zapytał, co ja mówię, on prawie krzyczał !
-No właśnie nie myślałam- powiedziałam cicho, ale niestety musiał mnie usłyszeć.
-Cz ty chcesz powiedzieć, że... ?- urwał. Widocznie nie mógł tego powiedzieć, nie chciało mu to przejść przez gardło, tylko dlaczego ? Wyrwałam mu się i popędziłam w stronę domku ogrodnika.
 Po 10 minutach szybkiego biegu byłam na miejscu, szczęśliwa, że zgubiłam Drem'a. Zapukałam i weszłam do środka.

-Dzień dobry. Co z wyprawą ?- zapytałam wyrównując oddech.
-A z kim masz zamiar jechać ?- zapytał kpiącym tonem.
-Jak to z kim, sama albo z Panem- odpowiedziałam jakby to było oczywiste, on się tylko głośno roześmiał.
-Jestem już za stary na takie wyprawy, 10, a może nawet 15 lat temu miałbym już spakowane walizki, ale teraz stan zdrowia mi na to nie pozwala- odpowiedział i kaszląc usiadł na krześle.
-Ale gdybyśmy znaleźli lekarstwo- powiedziałam cicho i nieśmiało.
-Lekarstwa wystarczy dla Ciebie. Może i byłoby więcej gdybyście pojechali razem- powiedział, ale nie skończył, ugryzł się w język.
-Jak razem ? O czym ja nie wiem ?- zapytałam zdenerwowana.
-I tak już Ci za dużo powiedziałem- odpowiedział stary zrzęda.
-Cholera jasna ! Zacząłeś ? Zacząłeś, więc teraz skończ !- wykrzyczałam mu w twarz. a on odsunął się ode mnie. 
-Okay, wiem o zajściu pod hotelem. Nie pytaj skąd i jak się dowiedziałem, bo i tak Ci nie powiem- powiedział i usiadł w wygodnym, bujanym fotelu, wcześniej go tu nie widziałam. Nagle wpadł Dream.
-Szybko, odpalaj kulę, muszę się dowiedzieć gdzie ona ter...- wbiegając Dream wyrzucił z siebie potok słów, widocznie mnie nie zauważył.
-A więc kula ?- zapytałam sarkastycznie i wyszłam. Pierwszy raz zaczęłam myśleć, że po prostu jakiś gościu chciał mi zrobić kawał. Poczułam się jak idiotka, byłam ofiarą własnej głupoty. Szybko wróciłam do hotelu i z laptopa napisałam do Rusty'iego e-maila. Miałam nadzieję, że szybko odpisze, potrzebowałam teraz wsparcia.
----
Wiem, że musieliście czekać, przepraszam, ale miałam straszny sajgon w domu. Rodzice próbują sprzedać mieszkanie, a strasznie dużo z tym zachodu :) Wiem, że nie jest najdłuższa, ale trzeba pamiętać o przeroście formy nad treścią czy jakoś tak ;). Opnie zostawiajcie w komentarzach. 
J.xx

wtorek, 2 kwietnia 2013

"The one thnig that's free in live is love" #7

Rano obudziłam się bardzo wcześnie i szybko wyskoczyłam z łóżka, po czym pokierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki i chłodny prysznic i ubrałam się (klik), nagle zadzwonił telefon, rzuciłam się na niego i odebrałam.
-Halo ?- zapytałam zdyszana, jednak ten krótki dystans do telefonu zmęczył mnie, wyszłam z wprawy.
-Hope ? Czemu jesteś taka zdyszana ? Będę za 10 minut pod hotelem- powiedział i roześmiał się, usłyszałam damski głos.
-Długa historia, już schodzę- powiedziałam i rozłączyłam się, kiedy to ostatni raz ja się rozłączyłam ? Jak powiedziałam tak też zrobiłam, pod budynkiem stałam jeszcze około 20 minut. W końcu jednak Dream raczył mnie zaszczycić swoją obecnością, przyszedł z jakąś dziewczyną.
-Siema, idziemy ?- zapytałam szybko, a on się zmieszał.
-Wiesz... Hope, Cleo, Cleo, Hope. Cleo to moja... eee... Dziewczyna, a Hope to moja przyjaciółka- powiedział i uśmiechnął się niezręcznie.
-Okay, ona wie ? Eghem, pomimo wszystko trochę mi się śpieszy i nie bardzo chce marnować czas na Twoje amory- powiedziałam szybko i ostro, z naciskiem na Twoje.
-Nie, nie wie. Idź, powiedz Xvierowi, że odprowadzam Cleo- powiedział i nie czekając na moja reakcje odwrócił się i ruszył w przeciwną stronę razem z dziewczyną. Szybko ruszyłam w stronę ogrodów, byłam wkurzona, naprawdę zła, a co najgorsze nie wiedziałam dlaczego. Miałam nadzieję, że zadurzyłam się w tym durniu Dream'ie. Po około pół godzinie doszłam do chatki ogrodnika, zastukałam i weszłam.
-Dzień dobry, jestem- zawołałam i zaczęłam przyglądać się papierom przy stole, usłyszałam głośny trzask drzwi i podskoczyłam na krześle.
-Spokojnie, to tylko ja. Gdzie Dream ?- zapytał Xvier i uśmiechnął się do mnie.
-Odprowadza swoją dziewczynę- powiedziałam cicho i dalej przeglądałam papiery na stole.
-Coś się stało ?- zapytał i zagotował wodę na herbatę, a następnie postawił ja na stole. Pracowaliśmy przez cały dzień, a Dream się nie pojawił. W końcu doszliśmy do tego, że tajemnicza miejscowość znajduje się w Tokio i odkryliśmy jak do niego dotrzeć. Po wieczór, gdy się już musiałam zbierać, wpadł zdyszany Dream. 
-Już jestem- powiedział i usiadł na krześle, a ja pożegnałam się z ogrodnikiem.
-Muszę już iść- powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi, nagle ktoś złapał mnie na ramię.
-Czemu już idziesz ?- zapytał ze smutkiem w oczach.
-Ponieważ po pierwsze już skończyliśmy, a po drugie jest już późno. Do wiedzenia !- zawołałam i wyszłam. Sama doszłam do hotelu, a w pokoju zabrałam się do czytania książki i nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
----
Uff, napisałam :) Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam, opinie zostawiajcie w komentarzach.
J.xx

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

2.

Siema ! 
Później postaram się dodać rozdział 7, a jak na razie mogę Wam tylko zareklamować mojego drugiego bloga: www.xmenrewolucja.blogspot.com
J.xx