Wejścia

niedziela, 14 kwietnia 2013

"The one thing that's free in live is love" #9

Rusty napisał, że nie ma się co przejmować, wiedziałam, że ma racje, ale oczekiwałam jednak czegoś innego. Ale rzadko jest tak, że dostajemy od ludzi to co chcemy, niestety, ale takie jest życie. Znalazłam mojego iPoda w torbie i puściłam piosenkę, która idealnie się nadawała do zaistniałej sytuacji- Carly Rae Jepsen- Tonaight I'm getting over you (klik). Zaczęłam śpiewać razem z artystką, nauczycielka muzyki zawsze mówiła mi, że mam piękny głos i powinnam go używać, ale oczywiście jej nie słuchałam. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, ściszyłam muzykę i ruszyłam ku nim. Szybko otworzyłam i przed nimi zobaczyłam...
-Cześć Dream, czego chcesz ?- zapytałam i odrzuciłam rozczochrane włosy do tyłu. Sprytnie mnie wyminął i już po chwili siedział w fotelu.
-Co to miało być ?- zapytał gdy przyniosłam dwa kubki z gorącą herbatą.
-O co Ci znowu chodzi ? Powtarzasz się- odpowiedziałam i znudzona zaczęłam pić swoją herbatę.
-Najpierw masz jakieś wonty do Cleo, teraz wybiegasz z... zaraz, nie powiedział Ci o kuli ?- zapytał nagle jakby zaczął przytomnieć.
-Nie, skąd ten pomysł. Tylko właśnie się dowiedziałam, że byłam śledzona przez jakiś dwóch psychopatów przez jakąś magiczną kulę. W ogóle to muszę przyznać, ten kawał był naprawdę  świetny był ten kawał. Serio, rzadko komuś udaje się mnie nabrać- powiedziałam i wzięłam duży łyk z kubka. 
-Nie, Hope. To wszytko nie jest żadnym żartem, to prawda. Proszę uwierz mi, Hope- powiedział z rozbrajającą szczerością.
-A jak masz zamiar mi to udowodnić ? pokażesz mi magiczny kamyk, inaczej ! Może teraz zaczniemy się bawić w Harry'ego Potter'a ?- zapytałam ironicznie, a on się roześmiał.- Co Cię tak bawi ? Wiesz, mnie jakoś nie. Przyjechałam i miałam nadzieję na normalne wakacje, jedyne w życiu z mamą. Taty i tak by nie było, ma prace. Wtedy musiałam spotkać Ciebie, mama musiała wyjechać na spotkanie biznesowe, wniosek ? Wszytko popsułeś, ale na pewno dobrze się bawiłeś żartując ze mnie.
-Hope, do cholery ! Nie żartowałem, bawi Cię to ? Mnie jakoś nie bardzo, wszystkie te wszystkie miejsca istnieją naprawdę, byłam tam ! Oczywiście, jeżeli się wycofujesz, nie ma sprawy, ja od początku mówiłem, że się nie nadajesz- odpowiedział zdenerwowany, ale wygodniej usiadł w fotelu.
-Że co ? Ja się nie nadaje ?- zapytałam  z furią i wstałam.
-Tak, jesteś jak by to ująć... Zbyt miękka, tak trafne określenie- odpowiedział mi z wyższością.
-O nie ! Koniec tego, wstawaj, idziemy do tego pieprzonego ogrodu przygotować tą cholerną wyprawę ! I wiedz, że robię to tylko dlatego, żeby się nie nudzić. Nie mam zamiaru nic Ci udowadniać !- krzyknęłam, wzięłam kurtkę, ubrałam buty, po czym oboje wyszliśmy z "mieszkania" i pokierowaliśmy się w stronę ogrodów. Gdy byliśmy już na miejscu, a dokładniej pod drzwiami "domu" ogrodnika poczułam jak serce mi wali.
-Nie wejdę tam, nie dam rady- powiedziałam do chłopaka, ale widząc jego zwycięską minę przełamałam się i weszłam. W środku przy stole oprócz ogrodnika siedział chłopak w wieku zbliżonym do Dream'a.
-Hej- powiedział gdy weszliśmy, tylko się uśmiechnęłam.
-A więc jednak wszytko przemyślałaś ?- zapytał ogrodnik, a uśmiech od razu zszedł z mojej twarzy.
----
TADADADAM ! Oto i wyczekana część 9 :) Opinie zostawiajcie w komentarzach.
J.xx



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz