Wejścia

piątek, 5 kwietnia 2013

"The only one thing that's free in life is love" #8

 Przepraszam, zgapiłam się i nie dodałam wyglądu Celo, już nadrabiam tą pomyłkę :)
Cleo: klik
---
Rano obudziłam się obolała na kanapie, okazało się, że zasnęłam na kanapie czytając książkę. Szybko zerwałam się z sofy i popędziłam do łazienki, zegarek wskazywał 9:30, byłam już spóźniona. Po krótki, aczkolwiek orzeźwiającym  prysznicu wyciągnęłam z szafy ubranie i błyskawicznie je ubrałam (klik), po czym wyleciałam z domu. Pierwsze co zobaczyłam przed budynkiem to obściskująca się parę, kto był tą parą ? Oczywiście Cleo i Dream. Podeszłam do nich i klepnęłam Dream'a w plecy, błyskawicznie odwrócił się od swojej lalki i zwrócił na mnie uwagę.
-Co próbujesz osiągnąć obściskując się pod hotelem gdzie aktualnie mieszkam z tą panną ?- zapytałam zdenerwowana, ile można tłumaczyć ?
-Ja...?- zapytał zdezorientowany.
-Nie, kurwa święty Walenty, wybacz mówiłam do siebie- powiedziałam i szybkim krokiem poszłam  w stronę ogrodów. Pewnie gdybym nie była tak zdenerwowana i wściekła, to usłyszałabym kroki Drem'a za maną. Zaczęłam myśleć, że się w nim zakochałam. Nie mogłam uwierzyć, że jeszcze potrafiłam kochać, ale podobno cuda się zdarzają. Czym w ogóle miała być ta cholerna scena zazdrości ? Nagle ktoś złapał mnie za ramię i gwałtownie odwrócił. 
-Co to miało być ?- zapytał podenerwowany chłopak, że też wie kiedy powinien się pojawić.
-Nico- chamsko mu odpowiedziałam.
-Hope, do cholery. To moja dziewczyna ! Co ty sobie myślałaś ?- zapytał, co ja mówię, on prawie krzyczał !
-No właśnie nie myślałam- powiedziałam cicho, ale niestety musiał mnie usłyszeć.
-Cz ty chcesz powiedzieć, że... ?- urwał. Widocznie nie mógł tego powiedzieć, nie chciało mu to przejść przez gardło, tylko dlaczego ? Wyrwałam mu się i popędziłam w stronę domku ogrodnika.
 Po 10 minutach szybkiego biegu byłam na miejscu, szczęśliwa, że zgubiłam Drem'a. Zapukałam i weszłam do środka.

-Dzień dobry. Co z wyprawą ?- zapytałam wyrównując oddech.
-A z kim masz zamiar jechać ?- zapytał kpiącym tonem.
-Jak to z kim, sama albo z Panem- odpowiedziałam jakby to było oczywiste, on się tylko głośno roześmiał.
-Jestem już za stary na takie wyprawy, 10, a może nawet 15 lat temu miałbym już spakowane walizki, ale teraz stan zdrowia mi na to nie pozwala- odpowiedział i kaszląc usiadł na krześle.
-Ale gdybyśmy znaleźli lekarstwo- powiedziałam cicho i nieśmiało.
-Lekarstwa wystarczy dla Ciebie. Może i byłoby więcej gdybyście pojechali razem- powiedział, ale nie skończył, ugryzł się w język.
-Jak razem ? O czym ja nie wiem ?- zapytałam zdenerwowana.
-I tak już Ci za dużo powiedziałem- odpowiedział stary zrzęda.
-Cholera jasna ! Zacząłeś ? Zacząłeś, więc teraz skończ !- wykrzyczałam mu w twarz. a on odsunął się ode mnie. 
-Okay, wiem o zajściu pod hotelem. Nie pytaj skąd i jak się dowiedziałem, bo i tak Ci nie powiem- powiedział i usiadł w wygodnym, bujanym fotelu, wcześniej go tu nie widziałam. Nagle wpadł Dream.
-Szybko, odpalaj kulę, muszę się dowiedzieć gdzie ona ter...- wbiegając Dream wyrzucił z siebie potok słów, widocznie mnie nie zauważył.
-A więc kula ?- zapytałam sarkastycznie i wyszłam. Pierwszy raz zaczęłam myśleć, że po prostu jakiś gościu chciał mi zrobić kawał. Poczułam się jak idiotka, byłam ofiarą własnej głupoty. Szybko wróciłam do hotelu i z laptopa napisałam do Rusty'iego e-maila. Miałam nadzieję, że szybko odpisze, potrzebowałam teraz wsparcia.
----
Wiem, że musieliście czekać, przepraszam, ale miałam straszny sajgon w domu. Rodzice próbują sprzedać mieszkanie, a strasznie dużo z tym zachodu :) Wiem, że nie jest najdłuższa, ale trzeba pamiętać o przeroście formy nad treścią czy jakoś tak ;). Opnie zostawiajcie w komentarzach. 
J.xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz