Wejścia

wtorek, 16 kwietnia 2013

"The one thnig in live is love" #10

-Dani- powiedziała chłopak i się uśmiechnął.
-Hope- powiedziałam i podeszłam do stołu na którym położyłam dziennik.- Co Wam się udało ustalić ?
-Wszystko, przygotowujemy się do podróży. Wyjazd jutro z samego rana- powiedział Dani i szeroko się uśmiechnął.
-Okay, mogę się przyłączyć ?- zapytałam i usiadłam na krześle przy stole, zaczęłam przeglądać mapy.
-Jeżeli tylko masz ochotę, Alex opowiedział mi o tobie dużo opowiadał- odpowiedział i zmieszany zbytnią szczerością zamilkł. Chwilę później Dream dosiadł się do nas i zaczęliśmy spisywać listę potrzebnych rzeczy. Dwie godziny później byłam cholernie zmęczona i wyszłam przed chatkę zapalić papierosa. Nabrałam tego nie dobre nawyku jakieś dwa tygodnie temu, nie byłam z siebie dumna, ale nie miałam dość siły, aby to rzucić.
-Palisz ?- usłyszałam głos za sobą, skądś go znałam ale nie mogłam sobie przypomnieć. DANI !
-Jakiś problem ?- zapytałam chłopaka, gdy się odwróciłam.
-Nie, tylko... Nie ważne.  Chciałem tylko pogadać- odpowiedział i uniósł ręce w gorze na znak kapitulacji, na ten gest roześmiałam się.
-Przepraszam, jestem wściekła. Nie bierz tego do siebie- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do Dani'ego.
-Może się przejdziemy ? Szczerze mówiąc to mam dość tego miejsca- przytaknęłam mu i ruszyliśmy w drogę. Po chwili doszliśmy do parku, tam kupiliśmy lody i usiedliśmy na jednej z ławek, rozmowa szybko się nawiązała.
-Ja jestem z Norwegi, mieszkam w Oslo. Jestem w połowie Norweżką, a w połowie Szwedką  i mam fińskie korzenie. Wiem to trochę zagmatwane- powiedziałam i szeroko się uśmiechnęłam.
-Okay, teraz ja. Jestem Hiszpanem- powiedział i dopiero teraz zauważyłam jego hiszpański akcent.
-Rzeczywiście, masz taki charakterystyczny akcent. Uczę się hiszpańskiego od 7 lat, jestem całkiem dobra- pochwaliłam się i szeroko uśmiechnęłam.
-Hola. ¿Cómo estas ?- zapytał z idealnym, hiszpańskim akcentem.
-Muy bien, gracias, ¿y tú?- odpowiedziałam i wyszczerzyłam się.
-Muy bien, gracias. Wow, serio jesteś dobra- powiedział, a ja się zaśmiałam.
-Bez przesady, to tylko podstawy- powiedziałam i spojrzałam na wyświetlacz komórki.- Cholera, już późno. Musze już lecieć, dzięki za wspaniałe popołudnie- powiedziałam i pobiegłam do hotelu. Na miejscu byłam w ciągu 20 minut, nie miałam pojęcia skąd znałam drogę, ale nie miałam czasu zastanawiać się nad tym. Gdy wpadłam do pokoju na kanapie siedziała mama.
-Cześć kochanie, gdzie byłaś jak nie było Cię tu, w Twoim pokoju- zapytała i spojrzała na mnie z wrednym uśmieszkiem.
-Wiem, trochę się spóźniłam, ale spotkałam się ze znajomym Hiszpanem. Tak właśnie, jest Hiszpanem- odpowiedziałam mocno zdenerwowana.
-Jutro wyjeżdżamy, okazało się, że nie będę miała już więcej spotkań w Tokio, jedziemy do Ruitschi- powiedziała i szeroko się uśmiechnęła.
-Mamo, ale ja się umówiłam na jutro ze znajomymi ! Dani zaklepał już wyjazd i wszytko jest zorganizowane. Nie możesz mi teraz tego zrobić !- Prawie wykrzyczałam jej to w twarz.
-Nie, już zdecydowałam ! Jutro z samego rana wyjeżdżamy i koniec ! Nie będziesz tu ze mną dyskutowała gówniaro !- Tym razem to ona mi wykrzyczała w twarz, słowo daje, że ostatni !
-Jasne, jedź sobie sama. I jak mnie jutro nie będzie w hotelu to z łaski nie zgłaszaj zaginięcia na policji, nawet mnie nie szukaj. Mam zamiar dobrze się bawić w wakacje, a nie ciągle jeździć z tobą od miasta do miasta !- Krzyknęłam i pobiegłam do pokoju, po czym zabarykadowałam się w nim. Do torby z logiem mojego ulubionego klubu (Real Madryt CF klik) włożyłam wszystkie rzeczy z listy, bieliznę, kilka par spodni, bluz, skarpetek i bluzek oraz strój wieczorowy. Komórkę włożyłam do kieszeni spodni, które aktualnie miałam na sobie. Założyłam moją ulubioną, skórzaną kurtkę i wyszłam przez okno schodami na wypadek pożaru. Byłam zdziwiona, że mama się nie zorientowała, ale nie miałam zamiaru o tym informować. Moim celem był ogród, a dokładniej domek ogrodnika, po jego stylu bycia i zażyłości z dziadkiem miałam nadzieję, że mnie zrozumie- oby. Szłam pewnie przez Tokio, było piękne nocą, cieszyłam się, że wzięłam kurtkę, nawet latem noce bywały tu zimne. Szłam z uśmiechem, jeszcze nie wiedziałam, co mnie czeka, ale dla takiej przygody warto było podjąć ryzyko.
----
Mam nadzieję, że część 10 Wam się podoba. Miałam przypływ weny, może dlatego, że skończyłam czytać bistą książkę "Angel dziecko ulicy". Serio polecam, naprawdę dobra książka :) Opinie zostawiajcie w komentarzach :)
J.xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz