Wejścia

poniedziałek, 30 grudnia 2013

"The only one thing that's free in live is love" #15

-Wow, niesamowity widok.
Wpatrywałam się w odległe, aczkolwiek bliskie miasto.
-Będziemy tak stać czy może ruszymy się w jego stronę ?
Dani jak zawsze był oschły. Chciałam, mu przytaknąć, ale w tej chwili zaczęłam kaszleć.
-Hope, Hope...

*
-DREAM !
Wykrzyknęłam i otworzyłam oczy. Byłam w wielkiej sali, wyglądem przypominała renesansowy kościół, jednak nigdzie nie mogłam znaleźć chłopaka.
-Spokojnie, wszyscy są zdrowi.
Podeszła do mnie miła, starsza pani. Złapałam ją za nadgarstek i naszła mnie wizja. Zobaczyłam Dream'a i Dani'ego w sali tortur, 2 piętra niżej.
-KŁAMIESZ ! Odsuń się, ode mnie !
Rozkazałam, a kobieta posłusznie niemal uciekła. Nie miałam pojęcia co się dzieje, byłam strasznie zdezorientowana.
O co w tym wszystkim chodziło ?

---
Ten nieco krótszy, ale mam nadzieję, że trzymam Was w napięciu :D Następny pewnie jakoś po Nowym Roku :*

Do Siego !
J.xx

czwartek, 26 grudnia 2013

"The only one thing that;s free in live is love" #14

W nocy długo nie mogłam zasnąć, ciągle myślałam o tym co mnie dzisiaj spotkało. Zastanawiałam się czy jestem zakochana w Dream'ie, czym zraziłam do siebie Danie'go. Ponieważ samo "zabrałaś mi przyjaciela" mi nie wystarczyło, jak zawsze musiałam wiedzieć wszystko, a teraz nie wiedziałam nic. Denerwowało mnie, straciłam kontrolę nad swoim życiem.

*
-Dream- powiedziałam dość słabym głosem w szpitalnym korytarzu.
Chłopak błyskawicznie znalazł się przy mnie, z troską w oczach- Dlaczego ?
-Nie powinnaś się tak forsować, odprowadzę Cię do pokoju.
-Nie, porozmawiajmy, tu i teraz, usiądźmy.
Dream był zdezorientowany, widocznie kiedyś zachowywałam się inaczej, trudno.
-Czy my byliśmy, jesteśmy parą ?
Chłopak zmieszał się, nie wiedział jak odpowiedzieć na to pytanie.
Głośno wypuścił powietrze.
-Nie i tak. Ja  jestem w Tobie zakochany, ty byłaś, jesteś zakochana we mnie, ale ja  mam Cleo z którą nie potrafię zerwać.
-Dlaczego Dani mnie nie lubi ?
-To nie tak, że on...
Spojrzałam na niego.
-Straciłam pamięć, ale to nie oznacza, że straciłam mózg.
-To dobra, więc zanim Cię poznałem byliśmy jak bracia, nawet moja dziewczyna nigdy nie przysłoniła mi przyjaciela. Zawsze miałam dla niego czasu i na prawie wszystkie tematy rozmawiałem tylko z nim, ale zawsze musi się trafić ktoś wyjątkowy, w moim przypadku ta jedyna <tu się z lekka zarumieniłam>. Muszę przyznać, źle postąpiłem, ponieważ nie powinienem odrzucać go w pewnym sensie. Jednak wiem, że rozumie, ponieważ zgodził się na wyprawę.
-Okay, poproszę o wypis, zbieramy się stąd. Musisz ratować swoją przyjaźń, a ja... To pewnie głupio zabrzmi, ale życie.

*
-Dani ?
Podeszłam do chłopaka, który mnie ignorował.
-Przepraszam.
Spojrzał na mnie ze zdziwieniem w oczach.
-Dream powiedział mi, że wszystko popsułam, to co było między Wami.
Mimo woli oboje się roześmialiśmy.
-Przepraszam, ale do rzeczy. Musiałam być strasznie samolubna, skoro naraziłam Wasze życie tylko po to, żeby przeżyć, jestem okropna. Nie ważne. Obiecuję, że jak tylko wrócimy do... Właściwie to skąd przybyliśmy ?
-Z Tokio.
-Dziękuję, do Tokio to zniknę. Ja... Nie chciałam, naprawdę. Może i nie pamiętam co robiłam, mam nadzieję, że to nie były jakieś świństwa...
-Dobra, przestań się użalać, będzie dobrze. Znajdź naszego lovelasa, jesteśmy już prawie u celu.

---
Wielki,- no ba GIGANTYCZNY- COME BACK ! :)

J.xx

niedziela, 26 maja 2013

"The one thing that;s free in live is love" #13


Rano obudziły mnie regularne i energiczne szarpania.
-No co znowu ?!- Krzyknęłam i zobaczyłam nad sobą twarz Daniego. 
-Dream kazał mi Cię obudzić. Wstawaj- polecił, a ja bez słowa zerwałam się z łóżka. Wzięłam ubrania i ruszyłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic i przebrałam się (klik).  Gdy wróciłam do pokoju na stole stały tacki z jedzeniem, a dokładniej z naleśnikami.
-Czyli Dream stał się teraz naszym facetem od cateringu ?- Zapytałam, żeby rozładować atmosferę,  która panowała od dłuższego czasu, wyczułam ją w momencie wejścia do pokoju. 
-Ta, coś w tym stylu... Jemy ?- Zapytał Dream zabrał się do jedzenia. 
-Jasne- powiedziałam i zjadłam moją porcję z owocami.- Chłopcy, co się stało gdy mnie nie było ?
-Nic- odpowiedzieli jednocześnie i spojrzeli w talerze.
-Tak szczerze, to nie liczyłam, że któryś z Was mi powie co tak naprawdę się stało. O co chodzi ? Zrezygnuj...- w tym momencie zaczęłam przeraźliwie kaszleć. Nie mogłam uwierzyć, że akurat teraz mam napad ! Nagle przed oczami stanęły mi mroczki, spadłam z krzesła rozbijając sobie głowę. Zemdlałam.
     *
Obudziłam się po jakimś czasie z potwornym bólem głowy.
-Co jest ?- Zapytałam cicho. Usiadłam i oparłam się plecami o oparcie łóżka. Byłam w sterylnie czystym pokoju o białych ścianach. Nagle zauważyłam wysokiego szatyna, który opierał się o framugę drzwi i przyglądał mi się od dłuższego czasu. Nie był zdecydowany czy powinien wejść czy nie. Był umięśniony i bardzo przypominał mi jednego z hiszpańskich piłkarzy. Gdy tak myślałam przez "szparę" w drzwiach (to to miejsce, którego Hiszpan nie zastawiał swoim ciałem) wleciał szatyn, który był sporo niższy.
-Dobrze się czujesz, Hope ?- Zapytał i usiadł na brzegu łóżka.
-Hope- powtórzyłam cicho. Domyśliłam się, że tak mam na imię.- My się znamy ?- Zapytałam niepewnie.
-Czyli jednak lekarz miła rację, amnezja...- powiedział chłopak, który zdecydował się jednak wejść, tym razem siedział na parapecie.
-Co ? Nie mogę nie pamiętać kogoś kogo nigdy nie znałam- odpowiedziałam i wydałam z siebie syk bólu. Czuła go w okolicach żeber. 
-Hope. Ja mam na imię Dream, a to Dani- pokazał ręką chłopaka, który zupełnie nie był zainteresowany dyskusją.
-On mnie nie lubi, prawda ?- Zapytałam, a Dani potwierdził to krótki: "Pamięta więcej niż nam się zdaje".
-Nie przejmuj się nim- zapewnił mnie Dream. 
-Co mi się właściwie stało ?- Zapytałam i strasznie się rozkaszlałam, przy tej czynności potwornie bolały mnie żebra. Po jakimś 10 minutach kaszel ustał.
-Jesteś chora na śmiertelną chorobę, na które możesz znaleźć lekarstwo tutaj, w Zaginionym Sydney- i tak opowiedział mi całą historię. Dowiedziałam się, że uciekłam z domu, żeby tylko wziąć udział w tej wyprawie. Aktualnie znajduję się w szpitalu gdzie powinni mnie wyleczyć. W końcu Dream wyszedł i został Dani.
-Czego chcesz ?- Zapytałam i prawie zaczęłam na niego warczeć. 
-Porozmawiać, a czego się spodziewałaś ?- Odpowiedział, a ja zmierzyłam go wzrokiem.
-Za co tak mnie nie lubisz ?
-Chodzi o to, że zabrałaś mi przyjaciela. Byliśmy naprawdę zżyci dopóki ty się nie pojawiłaś. Dream jest zakochany w tobie na zabój, ale nie potrafi zerwać z Cleo. Mam tego dość, tego całego syfu. Nie dorósł i nigdy nie powinien był Cię poznać, jesteś tym co najgorsze, rozumiesz ?- Wykrzyczał i z trzaskiem wyszedł. Za żadne skarby nie mogłam sobie przypomnieć tej Cleo, miałam nadzieję, że teraz Dream sobie odpuści. Wydawał mi się bardzo miły i przyjacielski. Sądzę, że wcześniej się chyba nawet przyjaźniliśmy. Dani dał mi do zrozumienia coś co było oczywiste- powinna zniknąć, powinnam zniknąć z życia Dreama.
---
I jak się podoba ? Opinie zostawiajcie w komentarzach. Następny rozdział wkrótce ! Za ewentualne  błędy ortograficzne przepraszam.
J.xx

niedziela, 19 maja 2013

"The one thing that's free in live is love" # 12

Szliśmy i szliśmy, a było tak gorąco ! Namówiłam chłopaków, żeby puścili mnie do sklepu- z tego wszystkiego byłam nie odpowiednio ubrana ! Było strasznie ciepło, więc zrzędziłam i zrzędziłam aż w końcu dali za wygrana. W sklepie kupiłam cały zestaw, zapłaciłam i od razu się w niego ubrałam (klik).
-Sama dobrałaś ciuchy ?- Zapytał Dream i spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczami opierając się o maskę czerwonego ferrari.
-A co ? Wątpisz w mój zmysł modowy ?- Zapytałam i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
-Sapałaś na lekcji słowotwórstwa ?- Zapytał i w uśmiechu ukazał idealnie białe zęby.
-Tak samo jak na innych, dalej nie wierzę, że zdałam- odpowiedziałam zaczepnie.
-Bla, bla, bla... Mamy misję ! Czy ktoś oprócz mnie jeszcze o tym pamięta !- Wykrzyczał Dani i przeklął po hiszpańsku (zdecydowałam, że lepiej będzie gdy nie przetłumaczę).
-Spokojnie Dani, daj na luz- powiedziałam, ale gdy nasze spojrzenia się spotkały spuściłam głowę i ruszyłam za nim. 
*
Zbliżał się wieczór, kiedy doszliśmy na wskazane przez ogrodnika miejsce. Ogrodnik tak naprawdę miał na imię Mariusz, ale nie potrafiłam się przestawić- nie mam pojęcia dlaczego.
-Jesteś na miejscu ?- Zapytał Dream ze zmęczeniem w głosie.
-Tak, dotarliśmy. Nie rób z siebie męczennika- odpowiedział i oboje spiorunowali się wzrokiem.
-Okay, to co dalej ? Może się prześpimy w jakimś hotelu ? Jest już wieczór i tak nic więcej już dziś nie zrobimy- zaproponowałam, i ku mojemu zdziwieniu Dani zaakceptował mój pomysł, za co podziękowałam Bogu. Powiedziałam chłopakom, żeby zadzwonili do mnie jak zakwaterują się, na co oni odpowiedzieli, że nie działają tu żadne komórki, ani żadne sprzęty elektroniczne.
-Ale ja muszę kupić sobie na jutro ciuchy !- Zaprotestowałam. Stanęło na tym, że Dream pójdzie i kupi nam coś do jedzenia w pobliskiej knajpie, a Dani pójdzie ze mną na zakupy. Był strasznie spięty, a ja bez skutecznie próbowałam rozluźnić atmosferę kilkoma kawałami. W końcu się zamknęłam- nie czułam potrzeby dalszego kompromitowania się. Doszliśmy do jakiegoś sklepu z ubraniami. Nie wyglądały źle, a nie były drogie co bardzo mnie ucieszyło. Szybko wybrałam zestaw i byłam prze szczęśliwa, że nawet Dani powiedział, że mu się podoba. W drodze powrotnej kupiliśmy  trzy koszulki XXL I <3 Sydney, szczoteczki do zębów  i pastę o smaku miętowym. Pod hostelem stał Dream i czekał na nas z dwoma tackami wypełnionymi jedzeniem.
-Coś ty kupił ?- Zapytałam, a on szeroko się uśmiechnął.
-Pomyślałem, że jesteście tak samo głodni jak ja. Zarezerwowałem 3 osobowy pokój- odpowiedział i zaprowadził nas. W pokoiku mieściły się trzy jednoosobowe łóżka, jeden średniej wielkości stół przy którym stało pięć krzeseł i jedna, duża komoda. Dream na stole postawił jedzenie i położył trzy pary jednorazowych sztućców. Na korytarzu była łazienka- poszłam i umyłam ręce. W pokoju od razu zabrałam się do pałaszowania  mojej porcji. Kurczak z ziemniakami oraz trzeba surówkami. Przez chwilę przestałam myśleć o moich wegetariańskich przyzwyczajeniach i z prędkością światła opróżniłam talerz.
-Ale dobre, gdzie ty to kupiłeś ?- Zapytałem, a on za zdziwieniem spojrzał na czystość mojego talerza.
-Zjadłaś kurczaka ?- Spytał zdziwiony.
-Jak człowiek jest głodny to uwierz, że jest w stanie zapomnieć o swoich wegetariańskim ja. Lecę pod prysznic i idę spać. Padam z nóg. Dani gdzie położyłeś nasze "piżamy" ?- Przy wypowiadaniu słowa piżamy pokazałam cudzysłów palcami.-Są na komodzie- powiedział z pełnymi ustami. Roześmiałam się i wzięłam swój przydział oraz pastę. Toaleta była pięknie urządzona. Cała była wykafelkowana, jej kolor stopniowo się zmieniał- istna tęcza. Prysznic stał w prawym rogu, na prawo od wejścia była umywalka, a na przeciwko toaleta. Wzięłam ciepły i długi prysznic zmywając z siebie wszystkie błędy dzisiejszego dnia. Gdy w końcu zakończyłam długi aczkolwiek bardzo przyjemny proces sięgnęłam po miękki, przyjemny, fioletowy, duży ręcznik. Po chwili na moim ciele nie było już anie jednej kropli wody, a po kąpieli zostało już tylko wspomnienie w moim umyśle. Nałożyłam koszulkę, skarpetki i majtki, po czym poszłam umyć zęby. Już po chwili ktoś zaczął łomotać w drzwi. Ze szczoteczką  w buzi poszłam zobaczyć kto to. Gdy tylko otworzyłam zobaczyłam  Dream, zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. 
-Chciałem tylko sprawdzić czy żyjesz- zawołał na swoją obronę. 
*
Już prawię zasnęłam. Nie wiem co, ale coś nie daje mi spokoju- Łóżko jest miękkie, pościel czysta i  cienka, a poduszka przyjemna w dotyku. Coś gryzie mnie od środku. W końcu udaje mi się zasnąć. 

sobota, 4 maja 2013

"The one thing that's free in live is love" #11

Po jakiejś godzinie spokojnego spaceru doszłam do ogrodu, szybko zapukałam do domku. Od razu usłyszałam krótkie i treściwe "Otwarte", nie namyślając się weszłam.
-O, to ty- powiedział cicho Dream i zabrał się do dalszej pracy.
-Cześć, nie nie ma w tym nic dziwnego, że przychodzę tu w środku nocy ?- Zapytałam ironicznie i usiadłam obok niego.
-Nie, to, że uciekniesz było do przewidzenia- odpowiedział Dream i zaczął mnie ignorować. Położyłam torbę w rogu pokoju i usiadłam na fotelu. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z okropnego bólu głowy, zaczęłam się zastanawiać czy nie mam gorączki. Po chwili siedzenia z zamkniętymi oczami zmorzył mnie sen. Rano obudziły mnie dźwięki zagorzałej kłótni.
-Co ona tu robi ?- Usłyszałam podniesiony głos ogrodnika.
-Uciekła z domu i tu przyszła, czemu się zresztą dziwić. Dream zachowuje się jakby jego dziewczyny spała właśnie u nas w fotelu, a nie u siebie w domu. Ogarnij się człowieku !- Krzyknął Dani w twarz Dream'owi.
-Ja już nie śpię. Dzisiaj mieliśmy wyjeżdżać, a mama nie chciała mnie puścić- odpowiedziałam spokojnie.
-O, a więc jesteśmy gotowi do drogi ?- Zapytał Dream i zjadliwie spojrzał na Dani'ego. Nie miałam pojęcia co, ale ewidentnie coś wisiało w powietrzu.
-Jeżeli o mnie chodzi mogę wyruszyć od razu- powiedziałam, a chłopcy mi przytaknęli. Poszłam za nimi do wielkiej groty, która jak się domyśliłam nie była zwykłą grotą. W środku było parę niewielkich komór, były z plastiku albo szkła. Dream zaprowadził nas pod trzy stojące obok siebie, nad nimi wisiała tabliczka z napisem "Sydney- zapomniane miasto pod kloszem". Musiałam szczerze przyznać, że ten napis mocno mnie przestraszył.
-Nasza wyprawa nie uwzględnia żadnych gangów ani bójek, prawda ?- Zapytałam ze słyszalną obawą w głosie. Na moje pytanie oboje wybuchnęli śmiechem, nie rozumiałam co ich rozśmieszyło ?!
-Nie, będziesz całkowicie bezpieczna- powiedział Dani gdy już się uspokoił. Dream podał każdemu z nas po dwie przerośnięte baterie, chwile później jego twarz przybrała poważny wyraz.
-Egehm, nigdy nie byłem w tym dobry, zwykle zajmowała się tym In, ale cóż. Więc, te przerośnięte baterie to są bilety, jedną zużywasz w jedną stronę. Rozumiesz Hope ? Nie możecie ich zgubić, bo będzie kłopot- powiedział i podał dalsze instrukcje ci do użycia komór.- Tu jest wnęka i wkładasz baterie, co do drogi powrotnej to bardziej skomplikowane i wyjaśnię Ci to po drugiej stornie- zwrócił się do mnie. Co jakiś czas jego monologu potakiwałam na znak, że go słucham i rozumiem o czym mówi. Dream wpakował mnie do maszyny po 20 minutowym wykładzie, a ja zrobiłam dokładnie to o czym mówił. Szczególnie skupiłam się na myśleniu o nieznanym adresie- Road Street 6/9. Zrobiłam wszystko dokładnie z jego instrukcjami i wylądowałam w jakimś zaułku boleśnie lądując na tyłku, z moich ust mimowolnie wydobył się jęk bólu. Nagle poczułam czyjś dotyk na ramieniu, błyskawicznie skoczyłam na równe nogi i obróciłam się twarzą do "napastnika". Okazał się nim wysoki i szczupły blond o opalonej skórze.
-Wszystko okay ? Dosłownie spadłaś z nieba- powiedział z mocno słyszalnym australijskim akcentem.
-Albo raczej z dachu- odpowiedziałam  żartobliwie. 
-Rory, a ty ?- Zapytał i czarująco się uśmiechnął. Nagle zdusił mnie kaszel, miałam szczęście gdyż był to jeden z lżejszych napadów. 
-Przepraszam, jestem nie tutejsza. Hope- powiedziałam i zdążyłam tylko pomachać na pożegnanie gdyż Dream i Dani pojawili się znikąd i "poprosili" aby poszła z nimi.
-Czego od Ciebie chciał ?- Zapytał nerwowo Dani i przegarnął rękami włosy.
-Tylko zapytał się dlaczego spadłam z nieba- odpowiedziałam zirytowana i wstałam. Chwilę później Dream pokazał mi plan miasta i miejsce do którego musimy dotrzeć. Okazało się, że mamy do przejścia pół miasta, zapowiadał się ciekawy dzień.
----
I jak się podoba ? :) Opinie zostawiajcie w komentarzach. Przepraszam, że miałam taką długą przerwę, ale nie miałam weny. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam.
J.xx
PS
Zapraszam na: www.freeloveinlive.blogspot.com

czwartek, 18 kwietnia 2013

3.

Zapraszam na moje blogi:
1.http://freeloveinlive.blogspot.com/
2.http://xmenrewolucja.blogspot.com/
Przepraszam, ale na razie nie dodam rozdziału 11 ;( Wybaczcie, ale nie mam weny, a poza tym teraz chodzę na następną rehabilitacje i nie mam czasu, postaram się dodać w weekend !
J.xx

wtorek, 16 kwietnia 2013

"The one thnig in live is love" #10

-Dani- powiedziała chłopak i się uśmiechnął.
-Hope- powiedziałam i podeszłam do stołu na którym położyłam dziennik.- Co Wam się udało ustalić ?
-Wszystko, przygotowujemy się do podróży. Wyjazd jutro z samego rana- powiedział Dani i szeroko się uśmiechnął.
-Okay, mogę się przyłączyć ?- zapytałam i usiadłam na krześle przy stole, zaczęłam przeglądać mapy.
-Jeżeli tylko masz ochotę, Alex opowiedział mi o tobie dużo opowiadał- odpowiedział i zmieszany zbytnią szczerością zamilkł. Chwilę później Dream dosiadł się do nas i zaczęliśmy spisywać listę potrzebnych rzeczy. Dwie godziny później byłam cholernie zmęczona i wyszłam przed chatkę zapalić papierosa. Nabrałam tego nie dobre nawyku jakieś dwa tygodnie temu, nie byłam z siebie dumna, ale nie miałam dość siły, aby to rzucić.
-Palisz ?- usłyszałam głos za sobą, skądś go znałam ale nie mogłam sobie przypomnieć. DANI !
-Jakiś problem ?- zapytałam chłopaka, gdy się odwróciłam.
-Nie, tylko... Nie ważne.  Chciałem tylko pogadać- odpowiedział i uniósł ręce w gorze na znak kapitulacji, na ten gest roześmiałam się.
-Przepraszam, jestem wściekła. Nie bierz tego do siebie- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do Dani'ego.
-Może się przejdziemy ? Szczerze mówiąc to mam dość tego miejsca- przytaknęłam mu i ruszyliśmy w drogę. Po chwili doszliśmy do parku, tam kupiliśmy lody i usiedliśmy na jednej z ławek, rozmowa szybko się nawiązała.
-Ja jestem z Norwegi, mieszkam w Oslo. Jestem w połowie Norweżką, a w połowie Szwedką  i mam fińskie korzenie. Wiem to trochę zagmatwane- powiedziałam i szeroko się uśmiechnęłam.
-Okay, teraz ja. Jestem Hiszpanem- powiedział i dopiero teraz zauważyłam jego hiszpański akcent.
-Rzeczywiście, masz taki charakterystyczny akcent. Uczę się hiszpańskiego od 7 lat, jestem całkiem dobra- pochwaliłam się i szeroko uśmiechnęłam.
-Hola. ¿Cómo estas ?- zapytał z idealnym, hiszpańskim akcentem.
-Muy bien, gracias, ¿y tú?- odpowiedziałam i wyszczerzyłam się.
-Muy bien, gracias. Wow, serio jesteś dobra- powiedział, a ja się zaśmiałam.
-Bez przesady, to tylko podstawy- powiedziałam i spojrzałam na wyświetlacz komórki.- Cholera, już późno. Musze już lecieć, dzięki za wspaniałe popołudnie- powiedziałam i pobiegłam do hotelu. Na miejscu byłam w ciągu 20 minut, nie miałam pojęcia skąd znałam drogę, ale nie miałam czasu zastanawiać się nad tym. Gdy wpadłam do pokoju na kanapie siedziała mama.
-Cześć kochanie, gdzie byłaś jak nie było Cię tu, w Twoim pokoju- zapytała i spojrzała na mnie z wrednym uśmieszkiem.
-Wiem, trochę się spóźniłam, ale spotkałam się ze znajomym Hiszpanem. Tak właśnie, jest Hiszpanem- odpowiedziałam mocno zdenerwowana.
-Jutro wyjeżdżamy, okazało się, że nie będę miała już więcej spotkań w Tokio, jedziemy do Ruitschi- powiedziała i szeroko się uśmiechnęła.
-Mamo, ale ja się umówiłam na jutro ze znajomymi ! Dani zaklepał już wyjazd i wszytko jest zorganizowane. Nie możesz mi teraz tego zrobić !- Prawie wykrzyczałam jej to w twarz.
-Nie, już zdecydowałam ! Jutro z samego rana wyjeżdżamy i koniec ! Nie będziesz tu ze mną dyskutowała gówniaro !- Tym razem to ona mi wykrzyczała w twarz, słowo daje, że ostatni !
-Jasne, jedź sobie sama. I jak mnie jutro nie będzie w hotelu to z łaski nie zgłaszaj zaginięcia na policji, nawet mnie nie szukaj. Mam zamiar dobrze się bawić w wakacje, a nie ciągle jeździć z tobą od miasta do miasta !- Krzyknęłam i pobiegłam do pokoju, po czym zabarykadowałam się w nim. Do torby z logiem mojego ulubionego klubu (Real Madryt CF klik) włożyłam wszystkie rzeczy z listy, bieliznę, kilka par spodni, bluz, skarpetek i bluzek oraz strój wieczorowy. Komórkę włożyłam do kieszeni spodni, które aktualnie miałam na sobie. Założyłam moją ulubioną, skórzaną kurtkę i wyszłam przez okno schodami na wypadek pożaru. Byłam zdziwiona, że mama się nie zorientowała, ale nie miałam zamiaru o tym informować. Moim celem był ogród, a dokładniej domek ogrodnika, po jego stylu bycia i zażyłości z dziadkiem miałam nadzieję, że mnie zrozumie- oby. Szłam pewnie przez Tokio, było piękne nocą, cieszyłam się, że wzięłam kurtkę, nawet latem noce bywały tu zimne. Szłam z uśmiechem, jeszcze nie wiedziałam, co mnie czeka, ale dla takiej przygody warto było podjąć ryzyko.
----
Mam nadzieję, że część 10 Wam się podoba. Miałam przypływ weny, może dlatego, że skończyłam czytać bistą książkę "Angel dziecko ulicy". Serio polecam, naprawdę dobra książka :) Opinie zostawiajcie w komentarzach :)
J.xx

Bohaterowie "The one thnig that's free in live is love"




Hope, lat  17.

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhit8bJPSjnO3YvpUdge75bg8gG2gmcGyWlZ2lBmsuCH-alLvxVAQjt1jsdFG1R3y6H1WUiU0OVAfqIwTGZF-dOSWmqqN33jDouF7psnrB8BUW89k5IciEnGjmyBcqZp5YDdWZ4rEmFKug/s1600/62.jpg
 Rusty, lat 18.




http://24.media.tumblr.com/tumblr_lf1ag1Piln1qf7poko1_500.jpg
Dream, lat 18.






Cleo, lat 16. 

Dani, lat 19.
---
Proszę, dodałam zdjęcia wszystkich bohaterów, którzy na razie wystąpili. Nie wszystkie się odtwarzają za pomocą hiperłącza, więc dodałam caały post ;) 
J.xx

niedziela, 14 kwietnia 2013

"The one thing that's free in live is love" #9

Rusty napisał, że nie ma się co przejmować, wiedziałam, że ma racje, ale oczekiwałam jednak czegoś innego. Ale rzadko jest tak, że dostajemy od ludzi to co chcemy, niestety, ale takie jest życie. Znalazłam mojego iPoda w torbie i puściłam piosenkę, która idealnie się nadawała do zaistniałej sytuacji- Carly Rae Jepsen- Tonaight I'm getting over you (klik). Zaczęłam śpiewać razem z artystką, nauczycielka muzyki zawsze mówiła mi, że mam piękny głos i powinnam go używać, ale oczywiście jej nie słuchałam. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, ściszyłam muzykę i ruszyłam ku nim. Szybko otworzyłam i przed nimi zobaczyłam...
-Cześć Dream, czego chcesz ?- zapytałam i odrzuciłam rozczochrane włosy do tyłu. Sprytnie mnie wyminął i już po chwili siedział w fotelu.
-Co to miało być ?- zapytał gdy przyniosłam dwa kubki z gorącą herbatą.
-O co Ci znowu chodzi ? Powtarzasz się- odpowiedziałam i znudzona zaczęłam pić swoją herbatę.
-Najpierw masz jakieś wonty do Cleo, teraz wybiegasz z... zaraz, nie powiedział Ci o kuli ?- zapytał nagle jakby zaczął przytomnieć.
-Nie, skąd ten pomysł. Tylko właśnie się dowiedziałam, że byłam śledzona przez jakiś dwóch psychopatów przez jakąś magiczną kulę. W ogóle to muszę przyznać, ten kawał był naprawdę  świetny był ten kawał. Serio, rzadko komuś udaje się mnie nabrać- powiedziałam i wzięłam duży łyk z kubka. 
-Nie, Hope. To wszytko nie jest żadnym żartem, to prawda. Proszę uwierz mi, Hope- powiedział z rozbrajającą szczerością.
-A jak masz zamiar mi to udowodnić ? pokażesz mi magiczny kamyk, inaczej ! Może teraz zaczniemy się bawić w Harry'ego Potter'a ?- zapytałam ironicznie, a on się roześmiał.- Co Cię tak bawi ? Wiesz, mnie jakoś nie. Przyjechałam i miałam nadzieję na normalne wakacje, jedyne w życiu z mamą. Taty i tak by nie było, ma prace. Wtedy musiałam spotkać Ciebie, mama musiała wyjechać na spotkanie biznesowe, wniosek ? Wszytko popsułeś, ale na pewno dobrze się bawiłeś żartując ze mnie.
-Hope, do cholery ! Nie żartowałem, bawi Cię to ? Mnie jakoś nie bardzo, wszystkie te wszystkie miejsca istnieją naprawdę, byłam tam ! Oczywiście, jeżeli się wycofujesz, nie ma sprawy, ja od początku mówiłem, że się nie nadajesz- odpowiedział zdenerwowany, ale wygodniej usiadł w fotelu.
-Że co ? Ja się nie nadaje ?- zapytałam  z furią i wstałam.
-Tak, jesteś jak by to ująć... Zbyt miękka, tak trafne określenie- odpowiedział mi z wyższością.
-O nie ! Koniec tego, wstawaj, idziemy do tego pieprzonego ogrodu przygotować tą cholerną wyprawę ! I wiedz, że robię to tylko dlatego, żeby się nie nudzić. Nie mam zamiaru nic Ci udowadniać !- krzyknęłam, wzięłam kurtkę, ubrałam buty, po czym oboje wyszliśmy z "mieszkania" i pokierowaliśmy się w stronę ogrodów. Gdy byliśmy już na miejscu, a dokładniej pod drzwiami "domu" ogrodnika poczułam jak serce mi wali.
-Nie wejdę tam, nie dam rady- powiedziałam do chłopaka, ale widząc jego zwycięską minę przełamałam się i weszłam. W środku przy stole oprócz ogrodnika siedział chłopak w wieku zbliżonym do Dream'a.
-Hej- powiedział gdy weszliśmy, tylko się uśmiechnęłam.
-A więc jednak wszytko przemyślałaś ?- zapytał ogrodnik, a uśmiech od razu zszedł z mojej twarzy.
----
TADADADAM ! Oto i wyczekana część 9 :) Opinie zostawiajcie w komentarzach.
J.xx



piątek, 5 kwietnia 2013

"The only one thing that's free in life is love" #8

 Przepraszam, zgapiłam się i nie dodałam wyglądu Celo, już nadrabiam tą pomyłkę :)
Cleo: klik
---
Rano obudziłam się obolała na kanapie, okazało się, że zasnęłam na kanapie czytając książkę. Szybko zerwałam się z sofy i popędziłam do łazienki, zegarek wskazywał 9:30, byłam już spóźniona. Po krótki, aczkolwiek orzeźwiającym  prysznicu wyciągnęłam z szafy ubranie i błyskawicznie je ubrałam (klik), po czym wyleciałam z domu. Pierwsze co zobaczyłam przed budynkiem to obściskująca się parę, kto był tą parą ? Oczywiście Cleo i Dream. Podeszłam do nich i klepnęłam Dream'a w plecy, błyskawicznie odwrócił się od swojej lalki i zwrócił na mnie uwagę.
-Co próbujesz osiągnąć obściskując się pod hotelem gdzie aktualnie mieszkam z tą panną ?- zapytałam zdenerwowana, ile można tłumaczyć ?
-Ja...?- zapytał zdezorientowany.
-Nie, kurwa święty Walenty, wybacz mówiłam do siebie- powiedziałam i szybkim krokiem poszłam  w stronę ogrodów. Pewnie gdybym nie była tak zdenerwowana i wściekła, to usłyszałabym kroki Drem'a za maną. Zaczęłam myśleć, że się w nim zakochałam. Nie mogłam uwierzyć, że jeszcze potrafiłam kochać, ale podobno cuda się zdarzają. Czym w ogóle miała być ta cholerna scena zazdrości ? Nagle ktoś złapał mnie za ramię i gwałtownie odwrócił. 
-Co to miało być ?- zapytał podenerwowany chłopak, że też wie kiedy powinien się pojawić.
-Nico- chamsko mu odpowiedziałam.
-Hope, do cholery. To moja dziewczyna ! Co ty sobie myślałaś ?- zapytał, co ja mówię, on prawie krzyczał !
-No właśnie nie myślałam- powiedziałam cicho, ale niestety musiał mnie usłyszeć.
-Cz ty chcesz powiedzieć, że... ?- urwał. Widocznie nie mógł tego powiedzieć, nie chciało mu to przejść przez gardło, tylko dlaczego ? Wyrwałam mu się i popędziłam w stronę domku ogrodnika.
 Po 10 minutach szybkiego biegu byłam na miejscu, szczęśliwa, że zgubiłam Drem'a. Zapukałam i weszłam do środka.

-Dzień dobry. Co z wyprawą ?- zapytałam wyrównując oddech.
-A z kim masz zamiar jechać ?- zapytał kpiącym tonem.
-Jak to z kim, sama albo z Panem- odpowiedziałam jakby to było oczywiste, on się tylko głośno roześmiał.
-Jestem już za stary na takie wyprawy, 10, a może nawet 15 lat temu miałbym już spakowane walizki, ale teraz stan zdrowia mi na to nie pozwala- odpowiedział i kaszląc usiadł na krześle.
-Ale gdybyśmy znaleźli lekarstwo- powiedziałam cicho i nieśmiało.
-Lekarstwa wystarczy dla Ciebie. Może i byłoby więcej gdybyście pojechali razem- powiedział, ale nie skończył, ugryzł się w język.
-Jak razem ? O czym ja nie wiem ?- zapytałam zdenerwowana.
-I tak już Ci za dużo powiedziałem- odpowiedział stary zrzęda.
-Cholera jasna ! Zacząłeś ? Zacząłeś, więc teraz skończ !- wykrzyczałam mu w twarz. a on odsunął się ode mnie. 
-Okay, wiem o zajściu pod hotelem. Nie pytaj skąd i jak się dowiedziałem, bo i tak Ci nie powiem- powiedział i usiadł w wygodnym, bujanym fotelu, wcześniej go tu nie widziałam. Nagle wpadł Dream.
-Szybko, odpalaj kulę, muszę się dowiedzieć gdzie ona ter...- wbiegając Dream wyrzucił z siebie potok słów, widocznie mnie nie zauważył.
-A więc kula ?- zapytałam sarkastycznie i wyszłam. Pierwszy raz zaczęłam myśleć, że po prostu jakiś gościu chciał mi zrobić kawał. Poczułam się jak idiotka, byłam ofiarą własnej głupoty. Szybko wróciłam do hotelu i z laptopa napisałam do Rusty'iego e-maila. Miałam nadzieję, że szybko odpisze, potrzebowałam teraz wsparcia.
----
Wiem, że musieliście czekać, przepraszam, ale miałam straszny sajgon w domu. Rodzice próbują sprzedać mieszkanie, a strasznie dużo z tym zachodu :) Wiem, że nie jest najdłuższa, ale trzeba pamiętać o przeroście formy nad treścią czy jakoś tak ;). Opnie zostawiajcie w komentarzach. 
J.xx

wtorek, 2 kwietnia 2013

"The one thnig that's free in live is love" #7

Rano obudziłam się bardzo wcześnie i szybko wyskoczyłam z łóżka, po czym pokierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki i chłodny prysznic i ubrałam się (klik), nagle zadzwonił telefon, rzuciłam się na niego i odebrałam.
-Halo ?- zapytałam zdyszana, jednak ten krótki dystans do telefonu zmęczył mnie, wyszłam z wprawy.
-Hope ? Czemu jesteś taka zdyszana ? Będę za 10 minut pod hotelem- powiedział i roześmiał się, usłyszałam damski głos.
-Długa historia, już schodzę- powiedziałam i rozłączyłam się, kiedy to ostatni raz ja się rozłączyłam ? Jak powiedziałam tak też zrobiłam, pod budynkiem stałam jeszcze około 20 minut. W końcu jednak Dream raczył mnie zaszczycić swoją obecnością, przyszedł z jakąś dziewczyną.
-Siema, idziemy ?- zapytałam szybko, a on się zmieszał.
-Wiesz... Hope, Cleo, Cleo, Hope. Cleo to moja... eee... Dziewczyna, a Hope to moja przyjaciółka- powiedział i uśmiechnął się niezręcznie.
-Okay, ona wie ? Eghem, pomimo wszystko trochę mi się śpieszy i nie bardzo chce marnować czas na Twoje amory- powiedziałam szybko i ostro, z naciskiem na Twoje.
-Nie, nie wie. Idź, powiedz Xvierowi, że odprowadzam Cleo- powiedział i nie czekając na moja reakcje odwrócił się i ruszył w przeciwną stronę razem z dziewczyną. Szybko ruszyłam w stronę ogrodów, byłam wkurzona, naprawdę zła, a co najgorsze nie wiedziałam dlaczego. Miałam nadzieję, że zadurzyłam się w tym durniu Dream'ie. Po około pół godzinie doszłam do chatki ogrodnika, zastukałam i weszłam.
-Dzień dobry, jestem- zawołałam i zaczęłam przyglądać się papierom przy stole, usłyszałam głośny trzask drzwi i podskoczyłam na krześle.
-Spokojnie, to tylko ja. Gdzie Dream ?- zapytał Xvier i uśmiechnął się do mnie.
-Odprowadza swoją dziewczynę- powiedziałam cicho i dalej przeglądałam papiery na stole.
-Coś się stało ?- zapytał i zagotował wodę na herbatę, a następnie postawił ja na stole. Pracowaliśmy przez cały dzień, a Dream się nie pojawił. W końcu doszliśmy do tego, że tajemnicza miejscowość znajduje się w Tokio i odkryliśmy jak do niego dotrzeć. Po wieczór, gdy się już musiałam zbierać, wpadł zdyszany Dream. 
-Już jestem- powiedział i usiadł na krześle, a ja pożegnałam się z ogrodnikiem.
-Muszę już iść- powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi, nagle ktoś złapał mnie na ramię.
-Czemu już idziesz ?- zapytał ze smutkiem w oczach.
-Ponieważ po pierwsze już skończyliśmy, a po drugie jest już późno. Do wiedzenia !- zawołałam i wyszłam. Sama doszłam do hotelu, a w pokoju zabrałam się do czytania książki i nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
----
Uff, napisałam :) Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam, opinie zostawiajcie w komentarzach.
J.xx

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

2.

Siema ! 
Później postaram się dodać rozdział 7, a jak na razie mogę Wam tylko zareklamować mojego drugiego bloga: www.xmenrewolucja.blogspot.com
J.xx

niedziela, 31 marca 2013

"The one thing that's free in live is love" #6

Chłopak o oczach czarnych jak smoła zaprowadził mnie do budynku przy ogrodzie, prze całą drogę milczeliśmy, ja byłam zbyt podekscytowana żeby mówić, a on ? W każdym razie wolałam nie ryzykować i i tak się nie odzywałam. Gdy doszliśmy, Dream otworzył drzwi i krzyknął:
-Mamo ! Zawołaj ogrodnika, już jesteśmy, powiedz mu, że będziemy tam gdzie zawsze. Chodź- powiedział, a ja za nim poszłam. Miałam nadzieję, ze nie wpadałam w jakąś pułapkę, jak to zwykle bywa na filmach. Po kilku minutach drogi doszliśmy na łąkę czy coś w tym stylu.
-Powiesz mi w co mnie wpakowałeś ?- zapytałam, wyrwałam się z jego uścisku i stanęłam, nie miałam zamiaru się ruszyć dopóki nie otrzymam wyjaśnień.
-Chodź, nie ma czasu do stracenia- powiedział i ponownie złapał mnie za rękę, a ja ponownie się wyrwałam. 
-Ja mam czas. O co chodzi ?- zapytałam, a on spojrzał na mnie i tylko zniewalająco się uśmiechnął.
-Czy mogę Ci to wyjaśnić za chwilę- powiedział i pomachał komuś za mną, szybko się odwróciłam i zobaczyłam kuśtykającego staruszka.
-Dream, zaprowadzisz Hope ma łąkę ?- zapytał i serdecznie się uśmiechnął. Nie wiem dlaczego, ale skądś go kojarzyłam, może to jakiś znajomy dziadka ? Miał ich tak dużo...
-Tak, chciałem, tylko, że wystąpił pewien problem- odpowiedział i podrapał się w głowę, chyba się zdenerwował...
-O co chodzi ?- zapytał i oparł się na swojej, jak zauważyłam już dość starej lasce.
-O nic, prowadź Dream- powiedziałam nerwowo i zachęciłam uśmiechem chłopaka. On tylko niezręcznie uśmiechnął się do starszego pana i poprowadził mnie dalej. Po chwili byliśmy już na miejscu, na uboczu łąki stał mały domek, właśnie tam mnie poprowadził. Gdy ogrodnik zamknął już za nami drzwi, co według mnie było głupotą, ponieważ nie było tu świeżego powietrza. Nagle z głośny hukiem ogrodnik położył książki i zeszyty na stole, który dopiero teraz zauważyłam.
-Okay, musimy się skupić. Co jej powiedziałeś ?- zapytał Dream'a.

-W sumie to jeszcze nic. Dopiero wczoraj się poznaliśmy i sam rozumiesz- powiedział i spuścił głowę.
-No nic... Więc  od początku. Poznajesz mnie Hope ?- zapyta i spojrzał na mnie.
-Nie, niestety nie. To znaczy wydaje mi się Pan znajomy, ale nie pamiętam Pańskiego imienia ani nic z tych rzeczy, przykro mi- powiedziałam i przepraszająco na niego spojrzałam.
-Okay, ja byłem przyjacielem Twojego dziadka, Hieronima. Nie wiem czy widziałaś mnie na pogrzebie, ale mniejsza z tym. Razem odbywaliśmy podróże do miejsc... wyimaginowanych. * Znaliśmy się od małego, zawsze byliśmy razem, szczerze mówiąc dalej wydaje mi się, że jest ze mną. Co ty na to, Hope ?- zapytał, a ja oniemiała usiadłam na podłodze z wrażenia, dlaczego przez tyle lat dziadek nic mi nie powiedział ? 
-Ja... Mam całe mnóstwo pytań, ale wiem, że nie mamy teraz czasu. Jednak na jedno z nich muszę znać odpowiedź natychmiast i jest pan jedyną osobą, która może mi na nie odpowiedzieć. Dlaczego dziadek prosił mamę aby nazwała mnie Hope ?- zapytałam, naprawdę chciałam znać odpowiedź. Zawsze gdy o to pytałam dziadka on mistrzowski zmieniał temat.
-Więc... To jedno z tych pytań na które sama musisz znaleźć odpowiedź. Mogę powiedzieć Ci tylko tyle, że to jakby część przepowiedni. Jeżeli w danym Ci czasie odnajdziesz właściwych ludzi poznasz lek na Twoją chorobę, która na tym świecie, albo raczej w tym świecie jest śmiertelna. Skoro to już wiesz to nie ma czasu do stracenia, mamy pełne ręce roboty, a tak mało czasu. Pokaż mi dziennik, Hope- grzecznie mu go podałam. Nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam, ale mieliśmy tak mało czasu, strasznie się denerwowałam. Całe popołudnie zajmowaliśmy się przygotowywaniami do wyprawy, zdecydowałam, że wezmę w niej udział. Pan Józef sprzeciwiał się, ale powiedziałam mu, że zależy mi na znalezieniu lekarstwa, a on tylko powiedział coś na kształt "Jak Hieronim", ale nie mam pewności. Oczywiście w końcu odezwała się moja komórka, błyskawicznie odebrałam. 
-Halo ?- zapytałam tylko z uprzejmości, wiedziałam, że to mama- któż by inny mnie cały czas kontrolował, a no tak zapomniałam- tata.
-Za godzinę masz być w swoim pokoju, zrozumiano ? Nie mam zamiaru denerwować się podobnie jak wczoraj- powiedziała co miała do powiedzenia i się rozłączyła, właśnie za to jej nie cierpiałam. 
-Muszę już iść- powiedziałam cicho i pokierowałam się do wyjścia, nagle ktoś złapał mnie za ramię.
-Poczekaj, wrócisz jutro ?- zapytał Dream.
-Nie, raczej nie. Chciałabym ale wyjeżdżamy dzisiaj, nie wiem gdzie- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się przepraszająco.
-Odprowadzę Cię- powiedział i ruszyliśmy w stronę mojego hotelu, długo rozmawialiśmy i śmialiśmy się, wcale nie chciałam stąd wyjeżdżać.
-Obiecuję, że pogadam z mamą, może jeszcze zostaniemy- powiedziałam i się pożegnaliśmy. W moim pokoju mama już na mnie czekała.
-Córeczko, chyba jednak nie wyjedziemy z Tokio, mam tu masę spraw i jeszcze ich nie załatwiłam, sama rozumiesz- powiedziała, pocałowała mnie w czoło i wyszła. Ja tylko się roześmiałam, byłam cholernie szczęśliwa, jak nigdy.
---
* inspiracje wzięte z historii pt. "Ulysses Moore" 
---
Jak się podoba ? Przepraszam, że tyle musieliście czekać na część 6, ale święta ! Jeszcze raz składam  wszystkim gorące życzenia z okazji Wielkanocy ! Opinie zostawiajcie w komentarzach :).
Za ewentualne błędy ortograficzne przepraszam !
J.xx

środa, 27 marca 2013

"The one thing that's free in life is love" #5

Japonia.Tokio. To naprawdę wyjątkowe miejsce, tylu ludzi tego nie docenia, bo mają jakieś uprzedzenia. No tak, bo według nich jak jesteś z Ameryki to jesteś zdecydowanie lepszy od innych, żałosne. No tak, ale może to nie czas na moje poglądy na temat rasizmu, to by zajęło sporo czasu. To piękne japońskie miasto to nie tylko elektronika i nowoczesność, to również piękne ogrody, kamienice z duszą, tylko trzeba poszukać. Po długiej i wyczerpującej wędrówce znalazłam się w pięknym ogrodzie, usiadłam na ławce i wyjęłam z torebki dziennik dziadka, chwilę później zaczęłam go czytać,a właściwie kończyć. Tak, jedną z niewielu cech jaką mogłam się pochwalić to była umiejętność szybkiego czytania ze zrozumieniem, na moje nieszczęście nie tyczyła się lektur, które były nadzwyczaj nudne. Tak się wciągnęłam w ten z pozoru cienki, ale potem okazało się, że ma ponad 700 stron ! Nagle poczułam mocne uderzenie od strony głowy, szybko się odwróciłam i zobaczyłam młodego szatyna.
-Sory- powiedział i spojrzał na mnie przepraszająco.
-Nic się nie stało, ale w sumie to czym mnie uderzyłeś ?- zapytałam i oboje się roześmialiśmy. Po chwili chłopak usiadł obok mnie na ławce.
-Dream- przedstawił się i po chwili zaczął gadać.- No, więc... Bijemy się z kolegą na śnieżki, rozumiesz ?- zapytał i wyszczerzył zęby w uśmiechu, na nich zobaczyłam aparat kosmetyczny, identyczny jak u mnie. Mówiłam już, że jestem bardzo szczegółowa ?
-Dream ? Serio ? Dobrze usłyszałam ?- powiedziałam i wybuchnęłam śmiechem, chłopak zaczerwienił się, więc po chwili dodałam.- Sory, ale pierwszy raz spotykam kogoś kto ma dziwniejsze imię ode mnie. Hope- szybko się przedstawiłam, a chłopak nieudolnie próbował ukryć uśmiech.
-Wow, Nadzieja. Dość oryginalne- powiedział o boje się roześmialiśmy.
-Ty, marzenia ! Lepiej się nie odzywaj- powiedział i wybuchnęliśmy jeszcze głośniejszym śmiechem. Taką rozmowę toczyliśmy jeszcze długo, aż w końcu moja mama zadzwoniła do mnie, szybko odebrałam i usłyszałam dziki krzyk po drugiej stornie słuchawki.
-Co ty sobie myślisz ! Jest w pół do ósmej ! Ja tu rwę włosy z głowy, gdzie ty się podziewasz ! Masz szlaban gówniaro !- wykrzykiwała moja "mamusia".
-Wyluzuj. Zaraz będę, jestem z kolegą. Okazało się, że brat Rusty'ego, Josh też tu przyjechał. Sory, straciliśmy poczucie czasu, zaraz będę- powiedziałam i rozłączyłam się.
-Czemu okłamałaś swoja mamę ?- zapytał chłopak, gdy zakończyłam "rozmowę".
-Bo dostałaby jeszcze większej furii i piany na ustach gdyby się dowiedziała, że rozmawiałam z nieznajomym. Odprowadzisz mnie kawałek ?- zapytałam ze widoczną prośbą w głosie.
-A spotkamy się jutro ?- zapytał, a ja przytaknęłam mu z uśmiechem. Dream odprowadził mnie pod same drzwi hotelu.
-Do jutra- powiedziałam, on odpowiedział tym samym. na pożegnanie mocno i czule się przytuliliśmy. Gdy weszłam do pokoju mama zasypała mnie gradem skarg i narzekań. Jak zwykle jej nie słuchałam i tylko potakiwałam, na koniec mocno mnie przytuliła i obiecała zabrać jutro na śniadanie. Rano obudziłam się dość wcześnie, bo około 8, wolno i od niechcenia zwlekłam się z łóżka i pomaszerowałam do łazienki, gdzie wzięłam długi i gorący prysznic. Następnie ubrałam się (klik) i sięgnęłam po książkę którą kupiłam przed wyjazdem- "Nad Afganistanem Bóg już tylko płacze. Historia Shirin-Gol". Czytałam do momentu gdy mój przeklęty telefon zadzwonił, właśnie miała wychodzić za mąż za Morad'a ! Jednak odebrałam.
-Halo ?- zapytał znajomy głos.
-Tak, Dream ?- zapytałam ze śmiechem, skąd on miał mój numer telefonu ?
-Jesteś u siebie ?- zapytał, nie wiem dlaczego był śmiertelnie poważny.
-Tak, a czemu pytasz ? Jesteśmy przecież umówieni później- powiedziałam i zamknęłam książkę, a następnie wyszłam z pokoju.
-Zaszła,eee... Nagła sytuacja. Czekam pod hotelem, schodź zaraz- powiedział i się rozłączył. Napisałam esemesa do mamy, że nici z naszego śniadania, bo kolega ma problem, napisała, że rozumie. Może się ucieszyła, że wreszcie zaczęła z kimś rozmawiać, a nie tylko cały dzień siedzę przed komputerem albo czytam książki, no w ostateczności jeżdżę konną albo biegam. Przed budynkiem stał Dream, dokładnie tam gdzie powiedział, że będzie na mnie czekał, szybko do niego podbiegłam.
-Siema. O co chodzi ?- zapytała zdyszana.
-Chodź- powiedział i pociągnął mnie za rękę. Poczułam szybsze bicie serca, zaczęłam myśleć, że spotkanie tego chłopaka o niezwykłej osobowości i imieniu było czymś więcej niż tylko zwykłym przypadkiem, i tym razem się nie myliłam.

Dream: klik
----
I jak ? Wiem, trochę długie, ale w końcu wczoraj nic nie dodałam :) Sory, że tak późno, ale nie miałam prądu, z czym wiąże się również brak neta. Ale w końcu jednak zdecydowali się naprawić tą usterkę i znów pozwolić mi normalnie żyć ! Nie wiem czy dam radę dodać coś przez święta, będę miała straszne zamieszanie z powodu testów.... Ale dosyć nudzenia ! Opinie zostawiajcie w komentarzach :) ! Wesołego Alleluja !
J.xx

poniedziałek, 25 marca 2013

"The one thing that's in live free is love" #4

Lot trwał około 15 godzin. Gdy wysiadłam z samolotu byłam wykończona, ale i zachwycona architekturą, byłam wspaniała ! Prosto z lotniska do hotelu pojechałyśmy taksówką, budynek był wysoki i nowoczesny, szczerze ? Nie chciałam tu spędzić reszty wakacji i od razu to zakomunikowałam.
-Spokojnie kochanie. Za dwa dni gdy zwiedzimy najważniejsze zabytki w Tokio jedziemy do Qouschi- odpowiedziała mi i uśmiechnęła się do taksówkarza wręczając mu wyznaczoną sumę, nie wiem skąd ale znała japoński. Gdy weszłam do swojego pokoju od razu poszłam spać. Rano obudził mnie dźwięk telefonu, dostałam e-maila z planem wycieczki. Byłam 9:30 (teraz będę podawać czas japoński), a za godzinę mam się pojawić na śniadaniu w jakieś knajpce, kij, że nie wiem gdzie to- moja mama. Szybko pobiegłam do łazienki wziąć krótki aczkolwiek orzeźwiający prysznic, a następnie ubrałam się (klik) i zrobiłam cienką linię eyelinerem (?) na górnej powiece oka. Około 10 byłam już w drodze na śniadanie, na które oczywiście się spóźniłam. Podczas moich nieudolnych prób odnalezienia restauracji zaczepiłam chyba z tuzin Japończyków z jednym i tym samym pytanie, a mianowicie O DROGĘ ! Ponieważ moja mama nie mogła po mnie przyjechać albo chociaż zamieścić mapki. Pomimo wielu porażek dotarłam spóźniona TYLKO o 20 minut.
-Cześć mamo- powiedziałam i cmoknęłam ja w policzek. Pierwsze co zrobiła to skwitował mnie wzrokiem.
-Już gorzej nie mogłaś się ubrać ?- zapytała z pogardą.
-O co Ci chodzi ?- zapytałam zdziwiona. wiem, może obcasy były ciut za wysokie, ale było dobrze, no w końcu mamy lato !
-Wiesz, że nie mam nic przeciwko Twoim kolorowym włosom, kolczykom, tatuażom, no ale ubrać czerwone ubrania do różowych włosów, serio kochanie ?- zapytała z pogardą, a ja wstałam i przed wyjściem tylko powiedziałam.
-I tak nigdy nie lubiłam chińszczyzny- po czym szybko wróciłam do hotelu. z tego powodu, że chciałam zacząć zwiedzać Tokio na własną rękę przebrałam się (kilk) i wzięłam telefon oraz portfel. Z hotelu wyparowałam jak błyskawica, "Ruszam na podbój Tokia (nie wiem czy dobra forma:)) !".
----
Przepraszam, że tak krótko, ale nie miałam dzisiaj za dużo czasu. Na rozdział.. 5 ! Już 5 ! :) Możecie liczyć najszybciej w środę, bo jutro mam karate, a poza tym grają nasze Orzełki ! No tak, uwielbiam piłkę nożną :).
J.xx

niedziela, 24 marca 2013

"The one thing that's free in live is love" #3

W prologu coś się rozwaliło, a nie mogę tego naprawić, więc dodam jeszcze raz tu :) :
Hope: klik i klik
----
Rano obudziłam się bardzo wcześnie, coś około 5:30. Szybko wyskoczyłam z łóżka i zaczęłam pakować potrzebne ubrania do dużej walizki. O 6:30 zadzwonił budzik, wzięłam ubrania, które przygotowałam dzień wcześniej (klik) i pobiegłam do łazienki. Tam wzięłam prysznic, ubrałam się i zrobiłam delikatny makijaż (klik) po czym zeszłam na dół zjeść śniadanie. 
-Jedziemy ?- usłyszałam głos mamy gdy kończyłam zmywać po śniadaniu.
-Jasne- odpowiedziałam, wytarłam ręce i wsiadłam do maminego samochodu. Droga strasznie mi się dłużyła, ale to dlatego, że tak bardzo nienawidzę tego miejsca. W końcu dotarłyśmy do szkoły, zakończenie ciągnęło się dla mnie w nie skończoność, na szczęście wszystko musi się kiedyś skończyć. Coś czego nie chciałam jeszcze bardziej to jazda z moją mamą samochodem, gdy tylko wsiadłyśmy zaczęło się.
-Kochanie, jesteś spakowana ?- zapytałam i odpaliła auto.
-Prawie- odpowiedziałam i zaczęłam ją ignorować. Cóż taka jestem, chamska, ale nic na to nie poradzę, albo raczej nie chcę nic na to poradzić, ponieważ mi to odpowiada. W domu przebrałam się w coś wygodniejszego (klik) i skończyłam pakowanie. Nagle usłyszałam wołanie mamy z dołu.
-Hope, słoneczko przynieś mi walizkę ze strychu- krzyknęła, a ja bez słowa ruszyłam na poddasze. Gdy weszłam zakasłałam, było tu bardzo dużo kurzu. Szukałam i szukałam, w końcu zobaczyłam piękny, duży kufer, nie potrafiłam oprzeć się pokusie- otworzyłam go. W środku było pełno starych dzienników, oglądałam okładki jedna po drugiej. Nagle coś przykuło moja uwagę, na jednej z książek było napisane "Oslo-Tokio", szybko ja pochwyciłam i zbiegłam na dół, nie mogłam w to uwierzyć.
-Mamo, na strychu nie ma żadnej walizki- krzyknęłam i szybko ruszyłam do pokoju. Z tego powodu, że było wcześnie zaczęłam czytać. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, mój dziadek opisywał nie zwykłe, tajemnicze i nieistniejącą dzielnicę w Tokio ! Pamiętałam mojego dziadka, zmarł 3 lata temu, przed śmiercią  powiedział mi, że kiedyś tez to wszystko odkryję. Dopiero teraz te słowa zaczęły mieć dla mnie sens. Do bagażu podręcznego dopakowałam jeszcze dziennik i rzeczy, które było trzeba wziąć według wskazówek- linę, latarkę, złoto (może być tez złota biżuteria)          i dziennik. Teraz byłam gotowa na przygodę, około 18 byłyśmy na lotnisku, a już 18:30 wsiadałyśmy w samolot. Był strasznie podekscytowana, jednakże nie mogłam przewidzieć co stanie się później.
---
I jak ? Mam nadzieję, że trzecia część podoba Wam się tak samo jak poprzednie :) Jutro postaram się dodać część czwartą, ale nic nie obiecuję, bo mam szkołę, w piątek byłam na szczepieniu więc miałam więcej czasy. Opinie zostawiajcie w komentarzach :).
J.xx

sobota, 23 marca 2013

"The one thing that's free in live is love"#2

Po drodze do domu złapałam autobus i nie szłam już tak długo jak w poprzednią stronę. Mamy nie było w domu, więc zamiast przygotowywać się do wyjazdu zaraz po wejściu do pokoju włączyłam muzykę na full (klik). Ubrałam luźną koszulkę i położyłam się na łóżku. Zaczęłam marzyć, zaczęłam robić coś co wychodzi najlepiej czyli nic. Z tego stanu wyrwało mnie mocne trzaśnięcie drzwiami od mojego pokoju. Nie chętnie otworzyłam oczy,w moich drzwiach stał...
-Cześć, co ty tu robisz ?- zapytałam chłopaka, który właśnie wparował do mojego pokoju. Pewnie bym się nie zarumieniła gdybym była normalnie ubrana i gdyby on mi się nie podobał.
-Siema. Twoja mama mnie wpuściła, nie miałabyś ochoty wyjść dzisiaj wieczorem do kina ?- zapytał i uśmiechnął się w moją stronę. Chyba lepiej będzie gdy będę go nazywała po imieniu: Rusty. Był on wysokim blondynem, o oczach koloru oceanu, byłam w nim zakochana od... odkąd pamiętam.
-Tak, jasne. W sumie to nawet chciałam się wybrać, co powiesz na komedię ?- zapytałam a on przytaknął. Chwilę później siedzieliśmy przy moim laptopie i przeglądaliśmy repertuar, chłopak zaproponował "Laleczka Chucky", ale ja postawiłam na swoim i poszliśmy na "Straszy Film". Film zaczynał się o 20:30, więc Rusty powiedział, że przyjedzie po mnie swoją wespą około 20, zgodziłam się na to. Długo nie mogłam się zdecydować co ubrać, ale w końcu wybór padł, założyłam to (klik). O 19:50 usłyszałam dzwonek do drzwi, szybko zbiegła i otworzyłam.
-Jedziemy ?- zapytał na progu mój książę, przytaknęłam. W kinie byliśmy z 15 minutowym opóźnienie, te korki. Na sale weszliśmy około 20:50, na szczęście film dopiero się zaczynał. komedia była przezabawna, strasznie się uśmiałam. 
-Czekam na drugą część- powiedziałam ze śmiechem, a chłopak mi przytaknął. Owszem, w filmie były sceny makabryczne, ale według mnie to naprawdę dobra komedia. Irlandczyk odprowadził mnie pod same drzwi.
-Wracaj niedługo, nie siedź długo w tej Japonii- powiedział i się pożegnaliśmy. Gdy już leżałam w łóżku zaczęłam się zastanawiać czy to była randka, ale w końcu zasnęłam. Jutro dzień wyjazdu, strasznie się denerwuje, chociaż nie ma czym.
Rusty: klik
----
I jak się podoba ? Mam nadzieję, że tak. Jutro dodam "Wielki Dzień Wyjazdu". Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko wyglądu bohaterów ?
J.xx

piątek, 22 marca 2013

"The one thing that's free in live is love"#1

Rano obudziłam się 10 minut przed budzikiem, nie odczuwałam zmęczenia, więc szybko wstałam z łóżka. Szybko poszłam do  łazienki, gdzie wzięłam prysznic, a następnie się ubrałam (klik). Gdy weszłam do pokoju alarm dzwonił na cały regulator, podbiegłam i wyłączyłam go. Z sypialni mojej mamy usłyszałam dźwięki co oznaczało, że już wstała. Pomimo wczesnej pory wpakowałam zeszyty potrzebne na dzisiaj i szybko wybiegłam z domu. Już trzy ulice dalej zaczęłam żałować, że nie mam ze sobą aparatu, ponieważ musicie wiedzieć, że to moja największa pasja- fotografia. Lato w Oslo było niesamowite, tak piękne, że nie potrafiłam go opisać. Dzień przed wakacjami do szkoły szłam wolno i niechętnie, jednak wędrówka niestety nie mogła trwać wiecznie. Na miejscu byłam mniej więcej 10 minut przed rozpoczęciem zajęć, akurat tyle żeby zostawić wszystkie książki w szafce i zdążyć na ostatni w tym roku język niemiecki, którego szczerze nie cierpiałam. Wszystkie lekcje minęły mi szybko, "koledzy" jak zwykle nabijali się z mojego stylu i imienia, a ja na to jak zwykle nie reagowałam. Ostatni był norweski, "po prostu nie mogłam się doczekać". Jak zwykle usiadłam w ostatniej ławce przy oknie, tym razem nauczycielka mnie nie pytała, jednak jej zwyczajem obecność zawsze sprawdzała na końcu, jako, że jestem ostatnia na liście i mam "śmieszne" imię to lubi ze mnie żartować.
-Hope Edwards- wyczytała, ale ją zignorowałam, przecież wie, że jestem na zajęciach, po chwili dodała. Możemy mieć tylko Nadzieję, że kiedyś nam odpowie- no tak, bez tego nie była by sobą. Cała klasa ryknęła śmiechem i nie usłyszeli dzwonka, ja zawsze miałam wyczulony słuch na takie rzeczy, więc tylko wstałam i wyszłam. To był mój ostatni dzwonek w tym gimnazjum i ostatni dzielący mnie od upragnionych wakacji w Japonii, kraju Kwitnącej Wiśni. Miałam nadzieję, że te wakacje będą naprawdę czymś wspaniałym i nie myliłam się.
----
PROSZĘ :) ! Napisałam, mam nadzieję, że się podoba. Posty postaram się dodawać regularnie, ale nic nie obiecuję bo mam szkołę. 
J.xx

Tatuaże Hope


Dodałam bym je w poprzednim poście, ale mi nie wchodzą :(. Ale to nic, proszę :
Tatuaż Hope I:klik ( Live your dreams)
Tatuaż Hope IIklik
No, to tyle jeżeli chodzi o tatuaże :D Okay, biorę się za pisanie 1. rozdziału !
J.xx

Prolog "The one thing that's free in live is love" + opis bohaterów


Hope- z j. ang. nadzieja. Czy ktokolwiek jeszcze w nią wierzy ? Nie którzy nawet mówią, ze nadzieja jest matką głupich, więc tym bardziej niezwykła dziewczyna o wielu talentach i zdolnościach o imieniu Hope jest odtrancana przez ludzi. Dziewczyna żyję marzeniami, wie, że z powodu śmiertelnej choroby nie zostało jej dużo czasu. Na strychu znajduje stare dzienniki swojego nigdy nie poznanego dziadka- Hieronima. W sowich książkach opisuje niezwykłe podróże, którego odbył. Dziewczyna jest tym zafascynowana, akurat zaczynają się ferie zimowe, a ona wraz z matką (gdyż jej ojciec jest wiecznie poza domem) jedzie do Japonii gdzie miejsce ma pierwsza przygoda starszego pana. Dziwnym trafem jadą do tego samego miasta i hotelu w którym on zatrzymał się podczas swojej podróży. Wkrótce dziewczyna odkryje niezwykłe rzeczy, ale czy uda jej się ujść z życiem ? 
Hope: klik
Resztę bohaterów będę dorzucała gdy będą się pojawiali. Dobranoc ! Jutro postaram się dodać 1. rozdział :).
J.xx

czwartek, 21 marca 2013

1.

Siema !
Witam na moim blogu, będą na nim pisać różne historie. Mam nadzieję, że będziecie go śledzić :). Za chwilę dodam prolog i opis głównych bohaterów.
J.xx